wtorek, 10 kwietnia 2018

EPILOG: Szczyt kusi

Dzisiejszy odcinek analizy dedykuję Aalysanne, która jest jeszcze większą masochistką niż ja, nie tylko z powodu mierzenia się z większą ilością złej literatury. ;)


Moi mili, to już ostateczne. Nieodwołalne. Przed nami ostatnie spotkanie z „Miastem Kości”, a przynajmniej tą jego wersją, którą pierwotnie wydano, bez dodania w droższych edycjach usuniętych scen wiszących w internecie NA OFICJALNEJ STRONIE AUTORKI za darmo. Powiedziałabym, że nie wiem, czy większa jest pazerność Clare, czy ślepe zapatrzenie fanów, ale chwilowo skupiamy się na ksiunszce. Pod poprzednim rozdziałem padały pytania, gdzie są jakiekolwiek odpowiedzi, czy Cassie świadomie zarzuciła na koniec takim kazirodczym wątkiem etc. Odpowiedź jest jedna: wszystko znajduje się w kolejnym tomie. Jasne, na tym polega rola serii, by fabuła poszczególnych części była ze sobą powiązana, niemniej tu nie ma fabuły, którą można by wiązać z czymkolwiek Cassie zadbała, by czytelnik skończył lekturę „Miasta Kości” z wielkim fuckiem od autora przyklejonym do nosa.


Od siebie dorzucę jeszcze jedno: nie mam zielonego pojęcia, dlaczego dzisiejszy odcinek to epilog. Ta część książki pełni dokładnie taką samą rolę, co ostatni rozdział każdej części sagi pani Rowling, cyklu o Percym Jacksonie i im podobnych serii: po emocjonującym starciu następuje wyciszenie, ukazanie nam, co dalej z bohaterami oraz przygotowanie na kolejny tom. Noale. To chyba kolejne opkowe prawo, zaraz po podziale historii na księgi – epilog to absolutne must be. Prolog też i „Miasto Kości” zawierało takowy, ale chyba nawet Cassie uznała, że jest za słaby, by wrzucić go do druku.


Tak czy inaczej – pasy zapięte? No to jedziemy!


Korytarz szpitalny był oślepiająco biały. Po wielu dniach przebywania w blasku pochodni,  lamp gazowych i niesamowitego czarodziejskiego światła, w jaskrawym elektrycznym oświetleniu wszystko wydawało się blade, mdłe i nienaturalne.


Iiii własnie w tym momencie Cassandra Clare sama się sprzedała. Ałtorka nie ma zielonego pojęcia, ile trwa akcja „Miasta Kości”. Pozwólcie, że ja przypomnę:
  • rozdział pierwszy rozgrywa się w niedzielny wieczór;
  • rozdziały 2-4 dzieją się w poniedziałek;
  • w rozdziale piątym słyszymy, że Eklerka pozostawała w śpiączce przez trzy dni. Zauważmy, że Jacuś przyniósł ją do Instytutu w nocy z poniedziałku na wtorek, więc Lightwoodowie liczą te trzy dni od wtorku;
  • rozdziały 5-9 (i początek dziesiątego) dzieją się w rzeczony piątek;
  • rozdziały 10-14 rozgrywają się kolejnego dnia;
  • rozdziały 15-17 w niedzielę, właśnie mija nam okrągły tydzień;
  • w rozdziale siedemnastym wybija północ, więc zaczyna się poniedziałek i trwa on… do końca książki. Nie żartuję w tym momencie. W rozdziale osiemnastym Clary przychodzi do Jace’a nad ranem, później tego dnia mają starcie z Abbadonem, bezpośrednio po tym pojawia się Valentine, Eklerka rusza w pogoń za Antytezą Benjamina Buttona, Luke jej broni, opowiada swoją tragiczną historię i jadą na Renwick. Prawdopodobnie w trakcie wielkiej bitwy wybija kolejna północ, zaczynamy wtorek.
Wnioski? Clary urwało film na TRZY DNI, więc z ośmiu pamięta PIĘĆ. Jeśli dla was roboczy tydzień to „wiele dni”, najwyraźniej żyjecie w czasoprzestrzeni Cassie. Nie pomnam nawet, jak śmiesznie brzmią po moich wyliczeniach deklaracje o wielkiej miłości pomiędzy naszym świeżo upieczonym rodzeństwem. Z pięciu dni możecie śmiało odjąć jeden, bo zapewne tyle mniej więcej byśmy uzbierali, sumując wszystkie absencje Jacusia w fabule. Clary i Jace znają się cztery dni. CZTERY DNI. I nie przeprowadzili tak naprawdę ŻADNEJ rozmowy, która pozwoliłaby się im poznać. BUDUJEMY EPICKI, ZAKAZANY ROMANS NA CZTERECH DNIACH. Cassie, dziękuję ci. Ja bym cię nigdy tak nie spunktowała, jak ty to zrobiłaś swoją skłonnością do określania dokładnie, ile czasu minęło.
+ Na marginesie wspomnę, że ałtorka kolejny raz uznała research za coś gorszego od cholery, bowiem według kalendarza urodziny Clary wypadały w roku akcji książki W CZWARTEK.
+ Na jeszcze większym marginesie: jeśli komuś się bardzo nudzi, niech zrobi kiedyś re-reading analizy i policzy wszystkie posiłki, które Eklerka zjadła w trakcie trwania książki. Wyliczyłam je co do jednego i niestety nie możemy przyjąć, że autorka dała Clary Sue najeść się za kulisami, albowiem dzienna rutyna naszej hirołiny jest opisana naprawdę dokładnie.


To jest właśnie problem z wieloma pisarzami, nie tylko YA, acz z tymi szczególnie: nie uważają na ramy czasowe. W ich głowie to wszystko ma dużo więcej sensu, ale potem muszą, po prostu MUSZĄ opisać nam każdy dzień bohatera i jesteśmy w stanie policzyć, ile czasu naprawdę trwa fabuła. W przypadku omawianego dzieUa jest o tyle śmieszniej, że gdyby Clary nie zapadła w Opkową Śpiączkę, historia rozgrywałaby się w PIĘĆ DNI. Dosłownie.


Z rozmowy Eklerki i pielęgniarki możemy wywnioskować, że akcja epilogu rozgrywa się jakieś cztery dni po rozdziale dwudziestym trzecim. Wowow, Cassie, szalejesz. Jeszcze trochę i twój epicki romans będzie się opierać na DWÓCH tygodniach znajomości.


W szpitalu klimatyzacja działała pełną parą, choć na zewnątrz już czuło się jesień.


Mamy przełom sierpnia i września, dotychczas opisy wskazywały na raczej ładną pogodę, ale okej. Może faktycznie się strasznie popsuła, a to zdanie nie ma jedynie dodawać dramaturgii.


Drzwi na końcu korytarza były otwarte. Clary zajrzała do środka, nie chcąc budzić Luke'a,  jeśli drzemał na krześle przy łóżku, tak jak poprzednie dwa razy, kiedy tu przychodziła.   Teraz nie spał, tylko rozmawiał z wysokim mężczyzną w szacie koloru pergaminu. Kiedy Cichy Brat się odwrócił, jakby wyczuł jej obecność, zobaczyła, że to
Jeremiasz.
- Co się dzieje? - spytała, krzyżując ręce na piersi.


No nie wiem, może Clave zainteresowało się wieloletnim zbiegiem.


Pod luźną flanelową koszulą odznaczały się bandaże, którymi nadal miał owiniętą klatkę piersiową.


Chciałabym się kiedyś dowiedzieć, jak właściwie jest z regeneracją wilkołaków w tym uniwersum. Tak, pamiętam, że Luke zarobił ostrzem między żebra, ale jak na stworzenia, które mają się charakteryzować szybkim zdrowieniem, wilkołaki Cassie wypadają dosyć lamersko. Nawet według standardów YA.


Cichy Brat zarzucił kaptur na głowę i ruszył do drzwi, ale Clary stanęła mu na drodze.
- No, więc? - rzuciła wyzywająco. - Pomożecie mojej matce czy nie?


To, że Eklerka jest roszczeniową, bezczelną smarkulą wiemy od dawna i nikt nam nie zamydli oczu wywodami, jak to jej zachowanie jest powodowane troską o matkę. Ale wyjaśnijcie mi, ile szarych komórek trzeba mieć, by zachować tę arogancką postawę po okazaniu się córką największego zbrodniarza wśród Nocnych Łowców i wroga Clave? Szczególnie chcąc uzyskać pomoc dla swojej wyjętej spod prawa matki, przez którą Clave straciło (dwukrotnie) Kielich Anioła?


Jeremiasz przysunął się bliżej, aż Clary poczuła zimno płynące od jego ciała niczym para od góry lodowej. „Nie możesz ratować innych, dopóki nie uratujesz siebie", rozległ się głos w jej głowie.


Jak widać, brat Jeremiasz nie jest raczej typem, którego pytacie o godzinę, gdy zależy wam na szybkiej odpowiedzi.


- Te mądrości z ciasteczek z wróżbą mają długą brodę - skwitowała Clary. - Co jest mojej mamie? Wiecie? Czy Cisi Bracia mogą jej pomóc tak, jak pomogli Alecowi?


Clary? Ty matce chcesz pomóc czy zaszkodzić? Bo w tym momencie trudno jednoznacznie stwierdzić, ale śmiem zgadywać, opierając się jedynie na twoim postępowaniu, że chcesz skazać Jocelyn na sen wiekuisty.


Nikomu nie pomogliśmy, odparł Jeremiasz. Nie jest naszym zadaniem pomaganie tym, którzy sami odłączyli się od Clave.




Inna sprawa, że Alec się od Clave nie odłączył w żaden sposób, ale kogo interesują takie nieścisłości, to tylko jeden z bohaterów pobocznych


Po tym oświadczeniu Jeremiasz ominął ją i wyszedł na korytarz. Clary odprowadziła go wzrokiem i stwierdziła, że nikt nie zwraca na niego uwagi. Kiedy przymrużyła oczy, zobaczyła otaczającą go migotliwą aurę czaru. Była ciekawa, co widzą inni.
Kolejnego  pacjenta? Spieszącego  się doktora w chirurgicznym   kitlu? Smutnego odwiedzającego?


Skoro karocy, na którą Cisi Bracia zrzucili się z Kylo Renem, Przyziemni nie widzą, dlaczego mieliby widzieć Cichych Braci jako takich? Wiecie, mogę się mylić, ale Eklerka powinna dopuszczać taką opcję.


- Mówił prawdę - odezwał się za nią Luke. - Nie wyleczył Aleca. Zrobił to Magnus Bane.


Przepraszam, to gdzie od trzech dni Eklerka przebywa, że elektryczne oświetlenie nadal jest jej dziwnie obce? Chyba nie w Instytucie? Wtedy powinna wiedzieć, kto wyleczył Ale… a. Zapędziłam się, sorry. Miałam jakąś pomroczność i przez chwilę mi się wydawało, że Clary Sue ma na tyle rozwiniętą empatię, by zapytać Isabelle o samopoczucie brata czy coś.


A Jeremiasz nie wie, co jest twojej matce.
- Ja wiem - oznajmiła Clary, wracając do sali.


„Clary’s Anatomy”?


Clary ujęła w dłonie szczupłą rękę matki, tak jak poprzedniego dnia i jeszcze dzień wcześniej. Czuła puls w nadgarstku, równy i mocny. Ona chce się obudzić, pomyślała. Wiem, że chce.
- Oczywiście, że chce — odezwał się Luke, a Clary ze zdziwieniem uświadomiła sobie, że wypowiedziała te słowa na głos.


Zapiszmy ją do specjalisty, PROSZĘ. Nie zniosę kolejnych czynności, których wykonywania Clary nie była świadoma.


- Ma dla kogo wyzdrowieć, choć nie o wszystkich wie.
Clary delikatnie położyła dłoń matki na pościeli.
- Masz na myśli Jace'a.


To może lepiej niech się nie budzi, jeden rozwydrzony bachor to była dla niej wystarczająca kara za paskudny charakter.


Clary delikatnie położyła dłoń matki na pościeli.
- Masz na myśli Jace'a.
- Oczywiście, że mam na myśli Jacea. Opłakiwała go przez siedemnaście lat. Gdybym mógł jej powiedzieć, że już dłużej nie musi się smucić... - Głos mu się załamał.
- Podobno ludzie w śpiączce słyszą, co się do nich mówi - powiedziała Clary. Co prawda,  lekarze twierdzili, że to nie jest zwykła śpiączka spowodowana urazem, niedotlenieniem, zawałem czy udarem. Było tak, jakby pacjentka po prostu zasnęła i nie mogła się obudzić.


Tak tylko spytam: pomijając niezaprzeczalną zaletę, jaką jest dostęp do kroplówki (której magiczną wersję serwował Jocelyn mąż, więc najwyraźniej Jace i spółka NAPRAWDĘ chcieli zabić Eklerkę przez pamiętne trzy dni) – jaki jest sens trzymania pani Fray w szpitalu Przyziemnych? To żadna zagadka, że raczej nie zapadła w śpiączkę z przyczyn naturalnych. I zapewniam was, że Cassie w tym momencie nie ma jeszcze pojęcia o istnieniu Catariny Loss, która JAKOŚ (acz bardzo nieporadnie) skleja tę dziurę.


- Wiem - rzekł Luke. - Rozmawiam z nią. Prawie bez przerwy. - Uśmiechnął się ze znużeniem. - Mówiłem jej, jaka byłaś dzielna. Że może być z ciebie dumna. Ze swojej córki-wojownika.


Mam nadzieję, że nie pominąłeś tej części, w której córka-wojownik bardziej przejmowała się losami znanego tydzień przystojniaka niż własnej matki.


W gardle Clary wyrosła nagle bolesna gula. Przełknęła ślinę, odwracając wzrok od Luke'a i wyglądając przez okno. Zobaczyła jedynie pusty ceglany mur budynku stojącego naprzeciwko. Żadnych ładnych widoków drzew czy rzeki.


Dla matki Mary Sue to powinno się zburzyć cały budynek, był widok był lepszy. Jak lekarze mogli o tym nie wiedzieć?


- Zrobiłam zakupy, o które prosiłeś - powiedziała. - Masło orzechowe, mleko, płatki i chleb od Fortunato Brothers. - Pogrzebała w kieszeni dżinsów. - Mam resztę...
- Zatrzymaj ją. Możesz zapłacić za taksówkę.
- Simon  mnie odwiezie.  - Clary spojrzała  na zegarek „Butterfly"   zawieszony na breloczku od kluczy. - Pewnie już czeka na dole.
- To dobrze. Cieszę się, że spędzisz z nim trochę czasu.


Biedny Simon. Jego koszmar dopiero się zaczyna. Naprawdę, kochani. Jeszcze zatęsknicie za oglądaniem traktowania, jakie spotykało go ze strony Eklerki w tym tomie.


- Tak czy inaczej, zatrzymaj pieniądze. Wyjdź gdzieś wieczorem.


Walentynka na pewno uszanuje jej prawo do wyszumienia się z uprzejmością godną swojego rowlingowskiego odpowiednika dbającego o edukację Pottera.


Clary już chciała zaprotestować, ale się pohamowała. Mama zawsze powtarzała, że Luke jest w trudnych chwilach jak skała: solidny, godny zaufania, niezłomny.


Jak ta Clary dzielnie nie odmawia melanżu z najlepszym (ponoć) przyjacielem! Oto prawdziwe poświęcenie!


- Przyjdź wreszcie do domu, dobrze? - poprosiła. - Ty też potrzebujesz snu.


Aha. Czyli tak, jak podejrzewałam, Eklerka przeniosła się do Luke’a. Rozumiem, że siedzi tam po ciemku, skoro elektryczne światło jest nagle takie dziwne i nienaturalne?


Kiedy wyszła ze szpitala głównymi drzwiami, van Erica już stał przy krawężniku; jego silnik pracował na jałowym biegu.


Chyba tylko kryzys pod tytułem „Mój Tru Loff to mój brat” powstrzymał Clary Sue przed urządzeniem Simonowi awantury, że tym razem nie skołował jakiegoś bardziej estetycznego wozu.


Simon pochylił się i otworzył jej drzwi, a ona wsiadła na miejsce pasażera.
- Dokąd? - zapytał, włączając się do ruchu na Pierwszej Alei. - Do domu?
Clary westchnęła.
- Nawet nie wiem, gdzie on jest.


Dramatyczna kwestia #579 bohaterki YA? Jest!


Simon zerknął na nią z ukosa.
- Użalasz się nad sobą, Fray?


O stary, Ameryki to ty nie odkryłeś, że tak powiem.


Gdyby się obejrzała, zobaczyłaby ciemne plamy na tylnym siedzeniu, gdzie nie tak dawno leżał zakrwawiony Alec z głową na kolanach Isabelle.


Jak właściwie Simon wytłumaczył Ericowi ten syf? Serio, to dużo ciekawsze niż naciągane angsty Eklerki.


- Wszystko się zmieniło. Czasami żałuję, że nie może być tak jak dawniej.
- A ja nie - powiedział Simon ku jej zaskoczeniu.


No teraz, kiedy Jacuś okazał się jej bratem, dla Simona zaświtał nieśmiało promyczek nadziei, że kiedyś wyjdzie z tego friend zone’a.


- No to gdzie jedziemy? Powiedz mi przynajmniej, czy do centrum, czy do Uptown.
- Do Instytutu - zadecydowała Clary. - Przepraszam - dodała pospiesznie, kiedy Simon wykonał raptowny zwrot, łamiąc wszelkie przepisy. Furgonetka aż zatrzeszczała w proteście, skręcając na dwóch kołach. - Powinnam powiedzieć ci wcześniej.


Simon też zaraził się przerysowanymi reakcjami, jak widzimy na załączonym obrazku.


- Uhm - mruknął Simon. - Jeszcze tam nie byłaś, odkąd...?
- Jeszcze nie.


Racja, jak nie wypada miziać się z Jacusiem, nie było powodu, by jechać tam wcześniej.


Jace do mnie zadzwonił, że z Alekiem i Isabelle wszystko w porządku. Podobno ich rodzice już wracają z Idrisu, bo ktoś wreszcie ich powiadomił, co się naprawdę dzieje. Będą za parę dni.


…czyli… przez jakieś cztery dni… nikt im nie powiedział… ba! nikt w Idrisie nie słyszał o całej akcji z Abbadonem i zdradzie Hodge’a… Ja nie wiem, ale mi to wygląda na nieprzemyślany koncept… tylko bardziej przez Clave czy autorkę…


- Czy to było dziwne? - spytał Simon, siląc się na obojętny ton. - Telefon od Jace'a po tym, jak się dowiedziałaś...
- Tak? - Głos Clary zabrzmiał ostro. - Odkąd czego się dowiedziałam? Że jest zabójcą transwestytą, który lubi męczyć koty?


Ha ha ha, cięta i dowcipna riposta Eklerki jak zawsze w punkt! Transwestyta, łapiecie? Łapiecie??? Aż mnie brzuch ze śmiechu rozbolał.


A na poważnie: tak, Cassie, jesteś bardzo tolerancyjna, już samymi rzekomymi dowodami na homoseksualizm Aleca tego dowodzisz. Zero ironii. Ani ciut-ciut.


- Nic dziwnego, że jego kot wszystkich nienawidzi.
- Och, zamknij się, Simon - rzuciła Clary z rozdrażnieniem. - Wiem, co masz na myśli.


Wystarczyłoby powiedzieć, że nie masz ochoty o tym rozmawiać, ale to ty, Clary, więc czego ja w sumie oczekiwałam…


Nie, to nie było dziwne. Między nami przecież do niczego nie doszło.
- Do niczego?
- Do niczego - powtórzyła twardo Clary, wyglądając przez okno, żeby nie dostrzegł rumieńców na jej policzkach.


To nie tak, że twój misiobrat sam powiedział Simonowi w prostych, żołnierskich słowach, co zaszło, bo chciał, byście oboje poczuli się jak szmaty do podłogi, skądże.


- Chcesz, żebym poszedł z tobą? Clary się zawahała.
- Nie. Powinnam zrobić to sama.
Wyraz rozczarowania, który pojawił się na jego twarzy, szybko zniknął. Simon bardzo wydoroślał przez ostatnie dwa tygodnie, doszła do wniosku Clary.


Brawo, Cassie, prawie sobie zdajesz sprawę, ile czasu minęło. Tylko skąd to „wiele dni” na początku epilogu?
+ Tak, wydoroślał i ci wygarnął traktowanie go jak śmiecia, ale potem wróciła mu mentalna wagina, którą porósł dzięki twojej uprzejmości, więc koniec końców wyszedł na zero. Albo nawet na minus, skoro nadal się z tobą zadaje.


Podobnie jak ona.


W internecie nie ma gifu, który oddałby mój atak śmiechu po tych kilku słowach.


I dobrze, bo nie chciałaby go stracić.


Niewolnicy nie są tani, wiemy.


Był częścią niej, podobnie jak talent do rysowania, zakurzone powietrze Brooklynu, śmiech matki i krew Nocnego Łowcy w jej żyłach.


Kochanie, obdarzasz samą siebie taką miłością, że gdyby Simon był częścią ciebie, właśnie jechalibyście do Vegas w celach matrymonialnych.


- Będziesz później potrzebowała podwózki? - zapytał. Pokręciła głową.
- Lukę dał mi pieniądze na taksówkę. A jutro po mnie przyjedziesz? Moglibyśmy zrobić popcorn i obejrzeć parę odcinków „Trigun". Przydałaby mi się odrobina psychoterapii.
Simon pokiwał głową.
- Brzmi nieźle.
Nachylił się i musnął ustami jej policzek. Był to pocałunek lekki jak liść, ale po plecach Clary przebiegł dreszcz.


Simon, proszę, opamiętaj się. Jeszcze masz szansę uciec przed toksycznym związkiem z egocentryczną drama queen.


Clary wyskoczyła z furgonetki i zatrzasnęła za sobą drzwi. Kiedy biegła ścieżką z płyt poprzerastanych trawą, usłyszała trąbienie. Nie odwracając się, pomachała Simonowi.


Rzeczywiście, przepraszam, jednak widać rozwój postaci: wreszcie Clary odpowiada W JAKIKOLWIEK sposób na simonowe próby interakcji.


Wnętrze katedry było chłodne i ciemne, pachniało deszczem i wilgotnym papierem. Jej kroki odbijały się głośnym echem od kamiennych ścian i posadzki. Clary pomyślała o kościele na Brooklynie, do którego poszła z Jace'em.
Może Bóg istnieje, a może nie. Tak czy inaczej, jesteśmy zdani na siebie.


~Clary Coelho


Kiedy   zasunęły  się za nią   drzwi windy, zerknęła  na swoje odbicie w lustrze. Większość siniaków i skaleczeń już zniknęła bez śladu.


Biorąc pod uwagę, że wszyscy traktowali ją jak worek treningowy, a od czterech dni nie miała do czynienia z magią… Śmiem wątpić.


Clary zastanawiała się, czy Jace widział ją kiedyś tak wymuskaną jak dzisiaj. Idąc z wizytą do szpitala, ubrała się w czarną plisowaną  spódnicę i staromodną bluzkę z marynarskim kołnierzem, wargi pociągnęła różowym błyszczykiem. Teraz uznała, że wygląda na osiem lat.


Wiem, że to trywialne pytanie, ale skąd ona wzięła te ciuchy? U Luke’a miała tylko jeden komplet, który zabrała w rozdziale ósmym, a z mieszkania zniknęły wszystkie jej rzeczy. No i… spódnica? Błyszczyk? Naprawdę, Clary? Co jeszcze? Różowe klapki? Wyglądasz, jakbyś się urwała spod latarni, nie uważasz? : /
+ To całkiem sporo mówi o Eklerce i jej relacji z Jacusiem, gdy nasza bohaterka, WIEDZĄC, że Płowiec to jej brat, nadal się stroi, chcąc z nim spotkać. Nie, Cassie, bynajmniej nie jest to dowód na wielką miłość i pokrewieństwo (he he) dusz.


Zresztą i tak to, co Jace pomyśli sobie o jej wyglądzie, teraz czy kiedykolwiek, nie miało znaczenia.


Właśnie dlatego się wystroiłaś.


Zastanawiała się, czy między nimi będzie kiedyś tak, jak między Simonem a jego siostrą: mieszanina znudzenia, irytacji i miłości. Nie mogła sobie tego wyobrazić.


Relacje z siostrą Simon TEŻ ma nudne? Nie możesz sobie odpuścić, co, Cassie?


Po wyjściu z windy Eklerka spotyka Churcha, który zaczyna na nią syczeć. Niestety nie ma czasu jej podrapać, gdyż…


- Clary! - Isabelle wypadła na korytarz w długiej czerwonej spódnicy i z włosami upiętymi na czubku głowy. - Jak dobrze cię widzieć!
Porwała w objęcia Clary i uściskała ją, omal nie przewracając.
- Isabelle, ja też się cieszę, że cię widzę - wykrztusiła Clary.
- Tak się o ciebie martwiłam.


Cassie, wiem, że według ciebie, Isabelle dopiero teraz zaczyna się robić sympatyczna, ale jako że dotychczas nie zrobiła nic naprawdę niemiłego, właśnie spunktowałaś Clary Sue. Poważnie, kochani, nie nazwałabym książkowej panny Lightwood najsympatyczniejszą istotą pod słońcem, ale właśnie PO RAZ KOLEJNY pokazała się z miłej strony. Tym razem wobec dziewczyny, która ani razu nie starała się nawet zdobyć na uprzejmość wobec niej. Zapytałabym, czy możemy zmienić narratorkę, ale kogo dotknie w tej serii bycie POV-em, temu człowiek zaczyna życzyć śmierci w męczarniach, potwierdzone info.


Kiedy poszliście z Hodge'em do biblioteki, a ja zostałam z Alekiem, usłyszałam eksplozję. Gdy tam pobiegłam, zobaczyłam, że was nie ma, a w środku  jest straszny bałagan. Wszędzie była krew i jeszcze coś czarnego i lepkiego.


Z Hodge’a ledwo pociekło, a Clary nie rozerwano twarzy na strzępy, więc naprawdę nie rozumiem, jakim cudem Isabelle w tych nastrojowych ciemnościach zobaczyła JAKIEKOLWIEK plamy na podłodze. Ale po cóż pamiętać, jak było, skoro trzeba dramatyzmu.


- A, racja. Jace opowiadał mi o Hodge'u.
- Tak? - zdziwiła się Clary.
- Że   kazał zdjąć  z siebie klątwę  i sobie poszedł.  Tak. Można by sądzić,  że przynajmniej się pożegna. Trochę mnie zawiódł, ale przypuszczam, że bał się Clave. Jestem pewna, że kiedyś się z nami skontaktuje.


Komentowałam już IQ Isabelle, więc mogę podsumować powyższy fragment jedynie słowami „głupia, ale poczciwa”.


Więc Jace nie powiedział im, że Hodge ich zdradził, pomyślała Clary, niepewna, co o tym sądzić. Z drugiej strony, skoro chciał oszczędzić Isabelle przykrości i rozczarowania, może nie powinna się wtrącać.


Z trzeciej strony, gdyby Isabelle miała całe trzy szare komórki, sama doszłaby do wniosku, że to brzmi jak zdrada, ale dajmy jej czas, może wreszcie coś jej ruszy w tej pięknej główce.


- Tak czy inaczej - ciągnęła Isabelle - to było okropne i nie wiem, co byśmy zrobili, gdyby nie zjawił się Magnus i nie uzdrowił Aleca.


Magnus jest jako te orły w świecie Tolkiena – wyskakuje znienacka, kiedy akurat się przyda.


- Jace opowiedział nam, co się stało na wyspie. Właściwie wiedzieliśmy o tym wcześniej, bo Magnus wisiał na telefonie przez całą noc.


Nie no, to wszystko wyjaśnia, Lightwoodowie nie mają przecież telefonu.


Wszyscy w Podziemiu o tym mówili. Jesteś sławna, wiesz.




No oszyywiście, że jest. Jak ktokolwiek mógł myśleć inaczej.


- Ja?
- Jasne. Córka Valentine'a.
Clary zadrżała.
- Domyślam się, że Jace też jest sławny.
- Wy oboje - potwierdziła Isabelle tym samym, przesadnie wesołym tonem. - Słynni brat i siostra.


To mniej lub bardziej celowe wypominanie Eklerce i Jacusiowi pokrewieństwa to moja ulubiona część tomów 1-3.


Clary spojrzała na nią ze zdziwieniem i powiedziała:
- Prawdę mówiąc, nie spodziewałam się, że ucieszy cię mój widok.


Prawdę mówiąc, ja nadal się dziwię, że kogokolwiek cieszy twój widok.


Isabelle wsparła ręce na biodrach.
- Dlaczego? - zapytała z urazą.
- Nie sądziłam, że aż tak mnie lubisz.


Ostatni raz, gdy wspomniałaś o Isabelle, twierdziłaś, że cię nienawidzi, kłamczuszku jeden.


Isabelle spojrzała w dół na swoje srebrzyste palce u stóp. Jej sztuczna wesołość
zniknęła bez śladu.
- Ja też nie sądziłam - przyznała. - Ale kiedy poszłam szukać ciebie i Jace'a i okazało się, że nigdzie was nie ma... – Zawiesiła głos. - Martwiłam się nie tylko o niego, ale również o ciebie.  Jest w tobie coś... kojącego.


Czy to serial, czy to książka, Clary jakąkolwiek chemię posiada jedynie z Izzy. Clizzy is raising!!!




Nie, ale poważnie. Pomijając te wątpliwego istnienia kojące właściwości Eklerki, to brzmi naprawdę… fanfikogennie.


A  Jace  jest przy  tobie dużo lepszy.


To ja chyba nie chcę wiedzieć, jaki był wcześniej, skoro teraz jest już tak ogromnie zmieniony.


Clary  szerzej otworzyła oczy.
- Naprawdę?


Nawet jej się nie chce w to wierzyć.


- Tak. Mniej ostry w obyciu. Nie to, że zaraz łagodniejszy, ale przynajmniej pozwala dostrzec  w sobie dobroć.


To chyba powinnam zmienić szkła na mocniejsze, bo przez ponad trzysta stron nie dostrzegłam w nim żadnej dobroci.


-   Z początku  cię nie lubiłam,   ale potem zrozumiałam, jaka byłam głupia. To, że nigdy nie miałam przyjaciółki, nie oznacza, że nie mogę zaprzyjaźnić się teraz.


Czekajcie, idę po wiadro. Cassie, czy potrafisz sobie wyobrazić, że pewna siebie nastolatka NIE MUSI nastawiać się negatywnie, widząc potencjalną kolejną dziewczynę w grupie? Wręcz przeciwnie: Isabelle, wyłączając matkę, wychowała się z samymi facetami i czytelniczki już kilkakrotnie zwróciły uwagę w komentarzach, że gdyby zachowano tu jakiekolwiek prawdopodobieństwo psychologiczne, Izzy prędzej dziękowałaby wszelkim bóstwom za postawienie wreszcie na jej drodze jakiejś potencjalnej koleżanki.


- Ja też - powiedziała Clary. - Isabelle?
- Tak?
- Nie musisz udawać miłej. Wolę, kiedy jesteś sobą.
- To znaczy jędzą? - Isabelle się roześmiała.


Nie chcę psuć nastroju, ale Clary miała na myśli raczej tępą zdzirę w kostiumie prostytutki. To swoją drogą naprawdę urocze, że z Izzy nasza bohaterka miała do czynienia jeszcze mniej niż z Jacusiem, ale jest już przekonana, że zna jej charakter. No bo… co, gdyby Isabelle naprawdę była w gruncie rzeczy miłą osobą (jak na to wskazuje jej traktowanie Simona)? Świat by się zawalił?


W tym momencie na scenę wchodzi Alec. O kulach i z licznymi opatrunkami, gdyby ktoś zapomniał, że Cassie prawie odhaczyła kolejny trop popkulturowy na swojej liście.


- Cześć - rzuciła Clary, zaskoczona, że widzi go na nogach. - Jesteś...?
- Zdrowy? Tak. Za parę dni obejdę się bez kul.
Clary poczuła ucisk w gardle. Gdyby nie ona, w ogóle by ich nie potrzebował.


Jestem zaskoczona, że w ogóle czujesz wyrzuty sumienia z powodu czegokolwiek, co zrobiłaś Alecowi. Na przykład skopania jego psychiki w wieczór przed spotkaniem Abbadona.


- Cieszę się, że z tobą wszystko w porządku, Alec - powiedziała z całą szczerością, na jaką potrafiła się zdobyć.
Alec zamrugał.
- Dzięki.


Kochany, nie bądź taki zaskoczony, chwilowo oboje nie macie szans na Jacusia, więc można zakopać wojenny topór.


- Więc Magnus cię wyleczył? - zapytała. - Luke mówił...
- Tak! - wtrąciła się Isabelle. - To było coś! Zjawił się, wyprosił wszystkich z pokoju i zamknął drzwi, a za chwilę posypały się spod nich na korytarz niebieskie i czerwone iskry.


Szczerze powiedziawszy, gdyby mi Magnus wparował do domu chwilę po tym, jak wpadł tu największy zbrodniarz gatunku, zaczęłabym podejrzewać, że miał z tym coś wspólnego, ale ustaliliśmy już, że Izzy nie jest najlepiej zaostrzonym ołówkiem w piórniku.
+ Izzy już wyczuła ship, jak widzę.


- Nic z tego nie pamiętam - stwierdził Alec.
- Potem siedział przy łóżku Aleca przez całą noc aż do rana, żeby się upewnić, że już jest z nim dobrze - dodała Isabelle.
- Tego też nie pamiętam.
Czerwone wargi Isabelle rozciągnęły się w uśmiechu.
- Ciekawe, skąd Magnus wiedział, że ma przyjść? Pytałam go, ale nie odpowiedział.


WCALE NIE PODEJRZANE. Isabelle Myśl Czasem 2k18 Challenge.


Clary  pomyślała   o złożonej  kartce, którą  Hodge wrzucił w   ogień po zniknięciu Valentine'a.


To jednak jakiś nowojorski Nocny Łowca wie, kim jest Magnus Bane?




Chciałam napisać, że Magnus wcale nie musiał się zgodzić, ale
  1. wszyscy tu przez cały czas modlą się o przychylność czynnika ludzkiego dla swoich planów;
  2. Cassie nie była ani trochę subtelna ze wskazówkami, że coś zajdzie między Alekiem i Magnusem, więc tego.


Był dziwnym człowiekiem. Poświęcał czas i robił, co się da, żeby uratować Aleca, a jednocześnie zdradził wszystkich i wszystko, na czym mu zależało.


No… nie? To nie jest ani trochę dziwne. Hodge przegrał na loterii Clave i jako jedyny z całego Kręgu oberwał, więc to jasne, że chciał zdradzić, ale z drugiej strony pomagał wychować Lightwoodów, a Alec jest jedyną myślącą istotą w tym budynku. Też bym go uratowała, nawet zdradzając Clave.


- Nie mam pojęcia - powiedziała. Isabelle wzruszyła ramionami.
- Pewnie gdzieś usłyszał, co się stało. Zdaje się, że jest podłączony do ogromnej sieci plotkarskiej.




That’s it, folks. To cały komentarz, jaki do tego mam.


- Jest Wysokim Czarownikiem Brooklynu - przypomniał Alec z lekkim rozbawieniem i zwrócił się do Clary: - Jace siedzi w oranżerii, jeśli chcesz się z nim zobaczyć. Zaprowadzę cię.


Patrząc na standardową liczbę szarych komórek u Nocnych Łowców, przestaję się dziwić, że Isabelle jest taka tępa. Alec jest najstarszy, niewiele już zostało dla Izzy. Myślicie, że Max w ogóle opanował ludzką mowę?


Ruszyli  korytarzem.   Alec szedł szybko   mimo kul. Clary musiała   truchtać, żeby
dotrzymać mu kroku.
- Mam krótkie nogi - zaprotestowała w końcu.
- Przepraszam  - bąknął skruszony  i zwolnił. - Posłuchaj...  To, co mówiłaś... co dotyczyło mnie i Jase’a, a ja na ciebie nawrzeszczałem...


Alec, NIE. Nie przepraszaj jej. Jasne, działałeś dosyć chaotycznie, nieco brutalnie i mocno OOC, ale NIE PRZEPRASZAJ kogoś, kto potraktował cię w ten sposób. Po prostu NIE. Choć ty nie właź jej w tyłek.


- Pamiętam.
- Kiedy powiedziałaś, że to dlatego, że... no wiesz... - Jąkał się, nie wiedząc, jak sformułować zdanie. Spróbował jeszcze raz. - Kiedy powiedziałaś, że jestem...
- Alec, przestań.
- Jasne. Nieważne. - Zacisnął usta. - Nie chcesz o tym rozmawiać.
- Nie o to chodzi. Po prostu czuję się okropnie z powodu tego, co powiedziałam. To było straszne. I nieprawdziwe...
- Właśnie, że prawdziwe. Każde słowo.



Powyższy gif przedstawia moje ukryte pragnienia, gdy muszę czytać taki bullshit.


- Co nie oznacza, że zachowałam się w porządku. Nie wszystko, co jest prawdą, zaraz trzeba ogłosić. To było podłe z mojej strony. A jeśli chodzi o demony, Jace wcale nie wypominał, że żadnego nie zabiłeś, tylko cię chwalił. Mówił, że zawsze chroniłeś jego i Isabelle.  Potrafi być dupkiem, ale... - Już miała na końcu języka „kocha cię", ale się powstrzymała. - Nigdy nie powiedział o tobie złego słowa. Przysięgam.


Wow, Cassie. Brzmi prawie, jakbyś wiedziała, jaką okropną osobę stworzyłaś. Niestety to jednorazowy wyskok, więc nie sądzę, byś rzeczywiście była tego faktu świadoma.


- Nie musisz przysięgać. Ja już wiem. - Mówił spokojnie, nawet z pewnością siebie, której nigdy wcześniej u niego nie zauważyła. Popatrzyła na niego zaskoczona. - Wiem, że Abbadona też nie zabiłem, ale doceniam, że tak mi powiedziałaś.
Clary zaśmiała się niepewnie.
- Doceniasz to, że cię okłamałam?
- Zrobiłaś to z dobrego serca. To dużo znaczy po tym, jak cię potraktowałem.




Jesteśmy już na ostatniej prostej, DLACZEGO TA KSIĄŻKA MI TO ROBI?!


- Myślę, że Jace nieźle by się na mnie wkurzył z powodu kłamstwa, gdyby nie to, że wtedy martwił się o ciebie. Ale jeszcze bardziej by się wściekł, gdyby wiedział o tamtej naszej rozmowie.
- Mam pomysł. - Kąciki ust Aleca się uniosły. - Nie mówmy mu. Może Jace potrafi obciąć głowę demonowi Dusien z odległości pięćdziesięciu stóp, mając do dyspozycji tylko korkociąg i gumkę recepturkę, ale czasami myślę, że nie za bardzo zna się na ludziach.


Wow, Cassie, jakiż to sprytny sposób na masturbowanie się cudownością Jacusia, jednocześnie nie mając go na scenie.


A tak serio: przeczytajcie sobie wypowiedź Aleca na głos. Czy ktokolwiek naprawdę tak mówi? A jeśli tak – czy komukolwiek chce się z nim rozmawiać?


Dotarli do podstawy spiralnych schodów prowadzących na dach.
- Nie mogę wejść na górę. - Alec postukał kulą o stopień. Rozległ się metaliczny dźwięk.
- W porządku. Sama trafię.
Alec zrobił ruch, jakby chciał się odwrócić, ale potem zmierzył ją spojrzeniem.
- Powinienem  był się domyślić,   że jesteś siostrą  Jacea. Oboje macie talenty artystyczne.


Jest kilka innych płaszczyzn, na których bym mogła wskazać ich podobieństwo.


Clary zatrzymała się z nogą na najniższym stopniu. Była zaskoczona.
- Jace potrafi rysować?
- Nie. - Kiedy Alec się uśmiechnął, jego niebieskie oczy się rozjarzyły,  a Clary zrozumiała, dlaczego tak się spodobał Magnusowi. - Tylko żartowałem. On nie potrafi narysować prostej kreski.
Pokuśtykał   o kuli, chichocząc.  Clary patrzyła za nim   z rozbawieniem. Mogła przyzwyczaić się do Aleca, który stroi sobie żarty z Jace'a, nawet jeśli jego poczucie humoru
było dość dziwne.


Bardzo dziwne. W końcu to są żarty, że Jace czegoś NIE UMIE!




Bla bla bla, oranżeria nic się nie zmieniła (widać Hodge nie zabrał ze sobą plantacji herbaty), Eklerka znajduje brata.


Miał na sobie dżinsy i biały T - shirt. Sińce na ciele wyglądały jak ciemne plamy na białym miąższu jabłka.


Okej, Alec chodzi jak weteran wojenny, bo zaatakował go demon, mogę to kupić. Ale czemu Jacuś nie nałoży sobie run, by usunąć siniaki? Jak on śpi cały posiniaczony?


Oczywiście, pomyślała Clary, prawdziwe rany są wewnątrz.




- Co to jest? - spytała, wskazując na zaciśniętą pięść Jacea. Rozchylił palce. Na jego dłoni leżał kawałek srebrnego lustra o nierównych brzegach, zabarwionych na niebiesko i
zielono.
- Fragment Bramy.
Clary usiadła obok niego na ławce.
- Widzisz w nim coś?
Jace obrócił odłamek w rękach, tak że światło przesunęło się po jego powierzchni jak fala.
- Skrawek nieba, drzewa, ścieżkę... Obracam go pod różnymi kątami, próbuję dojrzeć rezydencję. I ojca.


Wiecie co, w takich chwilach naprawdę odnoszę wrażenie, że Cassie miała jakiś przeciek z wydawnictwa, nim druk siódmego tomu Pottera ujrzał światło dzienne. Tu jest naprawdę za dużo podobieństw.


- Valentine'a - poprawiła go Clary. - Dlaczego chcesz go zobaczyć?


No nie wiem, bo wszyscy go szukają, albowiem gdyż planuje masakrę? A nie, sorry, zapomniałam. Mówimy o Płowcu, jego Podziemni nie obchodzą.


Dopiero teraz spojrzał na nią. Clary zastanawiała się, jak to możliwe, że są do siebie tak niepodobni. Dlaczego jej nie przypadły w udziale wywinięte czarne rzęsy albo wydatne kości policzkowe? Uważała, że to niesprawiedliwe.


Priorytety Eklerki w tej wariacji mnie niezmiernie bawią. Dziewczyna ma naprawdę niesamowite problemy.


- Jace... — Clary spojrzała na powierzchnię stawu, całą zieloną od opadłych liści. - Jak mogłeś być tam szczęśliwy? Wiem, co myślałeś, ale Valentine był okropnym ojcem. Zabił twojego sokoła, okłamywał cię, bił... Nawet nie próbuj zaprzeczać.


Właściwie skąd Eklerka wysnuła ten wniosek o biciu poza połączeniem faktów „antagonista” + „ojciec”?


Po ustach Jace'a przemknął cień uśmiechu.
- Tylko w co drugi czwartek.


Cassie, najwyraźniej nie masz pojęcia o przemocy domowej, więc odpuść sobie ten temat, bo kończą mi się gify z wkurzonym Kylo Renem.


- Więc jak mogłeś...
- Bo przynajmniej wtedy byłem pewien, kim jestem i gdzie jest moje miejsce. To brzmi głupio, ale... - Wzruszył ramionami. - Zabijam demony, bo tego mnie nauczono, ale to nie ja. Jestem w tym dobry, bo po śmierci ojca, kiedy sądziłem, że on naprawdę nie żyje, poczułem się wolny, bez żadnych zobowiązań. Nie było nikogo, kto by po mnie płakał. Nikogo, kto wtrącałby się do mojego życia tylko dlatego, że mi je dał.


Cool speech, still abusive dick. No przepraszam, ale on ewidentnie nawet nie widzi, co jest naprawdę złego w jego zachowaniu, więc JAK mam to traktować poważnie?


- Już tak się nie czuję.
Clary wyrzuciła ogołoconą z liści gałązkę.
- Dlaczego? - zapytała.
- Z twojego powodu. Gdyby nie ty, przeszedłbym z ojcem przez Bramę. Gdyby nie ty, poszedłbym za nim nawet teraz.


Panie i panowie, nasz Tru Loff. Gdyby nie znana mu tydzień dziewczyna, którą z trzy razy prawie zabił, poszedłby w każdej chwili za miejscowym Hitlerem. Idealny materiał na idola nastolatek.


Clary spojrzała na zaśmiecony staw. Czuła ucisk w gardle.
- Myślałam, że cię denerwuję.


No co ty, gatunek Hetero Bucus właśnie tak obchodzi okres godowy.


- Tak długo byłem wolny, że o niepokój przyprawiała mnie myśl o jakimkolwiek uwiązaniu. Ale ty sprawiłaś, że zależy mi na tym, by mieć swoje miejsce.


Idę po drugie wiadro.


Jace zerknął na nią z ukosa. Na widok złotych włosów opadających mu na oczy Clary raptem zrobiło się smutno.


Angst z powodu braku miziania to ulubiony angst bohaterek YA, zaraz po użalaniu się nad własną niedolą.


- Miałam nadzieję, że pójdziesz ze mną do szpitala.
- Wiedziałem. - Zmrużył oczy. - Clary, ta kobieta...
- To również twoja matka, Jace.
- Wiem. Ale jest dla mnie obca. Zawsze miałem tylko jednego rodzica, a on odszedł. To gorsze, niż gdyby umarł.
- Wiem. I zdaję sobie sprawę, że nie ma sensu ci mówić, jaką wspaniałą, cudowną, zdumiewającą osobą jest moja mama i że miałbyś szczęście, gdybyś ją poznał.


Jocelyn, nie wychodź ze śpiączki. Nagle dostałaś +10000 do miłości ze strony Eklerki, warto to tracić na rzecz czynnego udziału w tym cyrku?


- Dobrze. Pójdę z tobą. - Wstał z ławki. - Nie musisz mówić dobrych rzeczy o twojej matce. Ja już to wszystko wiem.
- Tak?
Wzruszył lekko ramionami.
- To ona cię wychowała, prawda?


To jak antyteza wystawienia sobie dobrego świadectwa, ale co ja tam wiem.


- Powinniśmy ruszać do szpitala. - I po namyśle dodała: - Zapłacę za taksówkę. Luke dał mi trochę gotówki.
- Nie będzie potrzebna. - Uśmiech Jace a stał się szerszy. - Chodź. Muszę ci coś pokazać.
- Skąd go masz? - zapytała Clary, gapiąc się na motocykl stojący na skraju dachu. Był jaskrawozielony, ze srebrnymi kołami i siodełkiem pomalowanym w płomienie.


Czekaj, daj mi zgadnąć: ukradł? W końcu własność Podziemnych to nie jest coś, co trzeba szanować.


- Magnus się skarżył, że ktoś zostawił go przed jego domem po ostatnim przyjęciu. Przekonałem go, żeby mi go dał.


Magnus, to idzie „bros before hoes”, nie na odwrót.


- I przyleciałeś nim tutaj? - Clary nadal wytrzeszczała oczy.
- Uhm. Coraz lepiej mi idzie. - Przerzucił nogę przez siodełko i pokazał jej, żeby usiadła za nim. - Wskakuj, pokażę ci.


W końcu ostatnim razem to był taki świetny pomysł, zwłaszcza bez kasku, prawdaż?


- Przynajmniej tym razem wiesz, że działa - zauważyła Clary, sadowiąc się za nim. - Jeśli rozbijemy się na parkingu Key Food, zabiję cię, wiesz o tym?


Będziesz musiała do tego zmartwychwstać.


Jace odwrócił głowę i spojrzał na nią przez ramię. Wiatr mierzwił jego włosy.
- O czym myślisz?! - krzyknął.
- O tym, jak inaczej wygląda wszystko tam w dole. No wiesz, teraz, kiedy widzę.
- Wszystko w dole jest dokładnie takie samo, jak było - odparł, skręcając w stronę East River i Mostu Brooklyńskiego. - To ty jesteś inna.




Clary kurczowo zacisnęła ręce na jego pasku, kiedy zanurkowali ku rzece.
- Jace!
- Nie bój się. - Mówił irytująco rozbawionym tonem. - Wiem, co robię. Nie utopimy się.


Czy ja już tego nie słyszałam, kiedy prawie zrobiłeś z was mokrą plamę na parkingu?


- Sprawdzasz, czy Alec miał rację? Że te motocykle mogą jeździć pod wodą?
- Nie. - Jace ostrożnie wyrównał lot tuż nad powierzchnią rzeki. - Myślę, że to tylko bajki.
- Wszystkie bajki są prawdziwe.




Tak, Cassie, ZAŁAPALIŚMY. Ile razy zamierzasz powtórzyć tę samą frazę w jednej książce?


Nie usłyszała jego śmiechu, tylko poczuła wibrowanie klatki piersiowej przenoszące się na koniuszki jej palców. Trzymała się mocno, kiedy Jace zatoczył koło i przyspieszył tak, że wystrzelili w górę jak ptak uwolniony z klatki. Żołądek podszedł Clary do gardła, kiedy srebrna rzeka oddaliła się błyskawicznie, a tuż pod jej stopami przesunęły się pylony mostu, jednak tym razem oczy miała otwarte, żeby wszystko dobrze widzieć.


Tym poetyckim akapitem żegnamy się (na razie) z Eklerką, Jacusiem i całą resztą pacynek Cassie.


Cóż mogę rzecz?




Nie mam zielonego pojęcia, jakim cudem ta książka zyskała sobie tyle fanek. Nie tylko dlatego, że jest pełna dziur fabularnych, logicznych oraz toksycznych wzorców – norma w takim szambie, jakie niestety stanowi literatura YA. Nie. „Miasto Kości” jest przeraźliwie nudne. Gdybym nie liczyła upływu czasu, byłabym przekonana, że akcja wlecze się tygodniami, bo tak bardzo NIC się nie dzieje. Jak akurat nie czuję wściekłości na to, co czytam, zwyczajnie zasypiam. Nie pomaga również styl: prosty, by nie rzec banalny, z naprawdę, NAPRAWDĘ źle skonstruowanymi zdaniami. Zgaduję, że Cassie nie czyta nigdy na głos, co napisała, bo może zauważyłaby, jak głupio brzmi wiele cytatów.


Jak pisałam wyżej, jest kilka sytuacji podejrzanie podobnych do siódmego tomu sagi pani Rowling: Abbadon przebrany za Dorotheę-Nagini w ciele Bathildy; odłamek lustra, w którym odbija się inne miejsce/osoba… Naprawdę byłam zaskoczona, kiedy sprawdziłam daty wydania obu książek. Na szczęście zostają też podobieństwa, co do których nie ma wątpliwości, że Cassie po prostu to skądś zerżnęła: scena z Dorotheą po pokonaniu Wyklętego, sensor, sposób zniknięcia ciała Pana Ośmiorniczki, główny antagonista i cały jego wątek… nie wspominając już o tym wszystkim, co Cassie zerżnęła z samej siebie. Nie zrozumcie mnie źle. Osobiście naprawdę lubię fanfiki i rozumiem ideę przeniesienia jakichś wyrażeń czy żartów, które szczególnie lubiliśmy, do własnej powieści, ale nie CAŁEJ POSTACI. A właśnie to stało się z Jacusiem. Nikt, kto czytał Draco Trilogy, nie potrafi go odróżnić od młodego Malfoya, co wiele mówi o całej historii. Niezależnie, jak bardzo Cassie by się wypierała (a robi to bardzo), całe „Dary Anioła” to pean pochwalny na cześć fandomowego Draco, którego wykreowała. Żeby było zabawniej, nasza ulubiona autorka CAŁY CZAS kopiuje samą siebie. „Diabelskie Machiny” to „Dary Anioła” w wydaniu steampunkowym, okraszone bardzo ubogą wiedzą pani Clare o XIX wieku. „Mroczne Intrygi” to „Dary Anioła” w wersji fem!Jace/male!Clary. Dorzćmy do tego całą masę historyjek o dupie Maryni, publikowanych tylko po to, by ściągnąć z fanów kasę przy jak najmniejszym wysiłku.


Czy poza tym, co wytykałam cały czas, tj. toksyczne relacje, nieznośni bohaterowie, brak poczucia czasu etc, mam z czymś problem? Nikogo chyba nie zaskoczy, że owszem.


Po pierwsze, o czym również wspominałam, jest zupełnie nieprzemyślana budowa świata. Cassie wrzuciła do swojego uniwersum dosłownie WSZYSTKO, nie mając żadnego pomysłu na to, jak w ogóle powinien ten świat funkcjonować jako całość. W późniejszych tomach pojawia się całe mnóstwo rzeczy, które z całą pewnością nie istniały w głowie ałtorki przy pisaniu pierwszego tomu – bo gdyby istniały, znacznie zmieniłyby fabułę. I nie, nikt nie każe pisarzowi mieć w głowie całego uniwersum, gdy zasiada do pisania pierwszego tomu, ale przydałoby się o tym świecie wiedzieć COKOLWIEK. Cassie nie ma bladego pojęcia i w sumie nic jej to nie obchodzi, a notatki ją gryzą po palcach. Jeszcze więcej błędów wynika ze zwyczajnej głupoty i naiwności ałtorki, bo nie wiem, jak inaczej nazwać takie kwiatki jak słynne „gdzie w tym mieście jest kryjówka wampirów?”, o galopującym kretynizmie Clave nie mówiąc.


Po drugie, jak wielu pisarzy YA, Cassie tak naprawdę nie pisze o nastolatkach. To znaczy tak, bo na tym etapie się zatrzymała pod wieloma względami, ale jej bohaterowie mają szesnaście lat jedynie na papierze. Nikt z nich się tak nie zachowuje, o ile nie jest leszczem w oczach autorki (Simon, Alec). Jace to największy babiarz na dzielni, choć nie tylko pochodzi z rasy znienawidzonej przez Podziemnych, ale jest też od 99% potencjalnych partnerek młodszy. Cassie, czy ty w ogóle widziałaś jakiegoś siedemnastolatka, odkąd sama skończyłaś tyle lat? Zwykle nie są seksowni dla kogoś, kto wyszedł z tego głupiego wieku, a powody są przeróżne. Delikatnie mówiąc, dobrze jest, jeśli w ogóle dbają regularnie o higienę osobistą. Ale prawdziwy temat rzeka to Isabelle. Ona ma szesnaście lat, a jest opisywana jako seksbomba, którą w dodatku zarówno Clary, jak i ałtorka (która sama wymyśliła podejście Izzy do seksu i płci przeciwnej), mają za dziwkę. Isabelle nie ma prawdziwej broni, ma bat typowej dominy. Isabelle ubiera się wręcz karykaturalnie. Wielokrotnie Isabelle interesują się w pełni dorośli faceci. Nie mówię, że takie dziewczyny nie istnieją. Pewnie że tak. Ale Clare ewidentnie nie widzi w swojej głowie dzieciaka, którego należy ogarnąć, a WŁAŚNIE TYM Izzy jest. Jacuś również. W tym wypadku po raz kolejny dużo lepiej sprawdza się serial, który postarza wszystkich bohaterów: te dwa-trzy lata różnicy naprawdę sprawiają, że człowiek widzi wiele kwestii inaczej.


Po trzecie, naprawdę nie trzeba dogłębnych interpretacji, by zauważyć poglądy autorki. W książce pojawia się JEDEN Latynos – bardziej stereotypowy byłby tylko z sombrerem i gigantycznym wąsem. Transwestytyzm służy jedynie za żart (ale kilka lat później nagle znajduje się miejsce dla postaci transseksualnej, niesamowite!; I tak, wiem, że to nie to samo, ale rozumiecie, o co mi chodzi, mam nadzieję). Pojawia się JEDEN gej – jest słaby, niepewny siebie, prawie umiera, ałtorka jeździ po nim jak po łysej kobyle. Faerie są biseksualne? Ałtorka stwierdza, że rzucają się na wszystko, co się nawinie. Magnus jest biseksualny (choć sądzę, że na ten moment Cassie widziała go raczej jako geja) – zachowuje się jak natrętny gej ze słabych kawałów, flirtując z niespełna osiemnastoletnim chłopakiem, który (jak zobaczymy) nie czuje się zbyt komfortowo z własną seksualnością. Dosłownie każda kobieta poza Eklerką i jej matką to zdzira bez godności, ew. zła harpia. Jak się uprzeć, nawet ten lamerski kąt w trójkącie to Żyd (choć jest to wspomniane ze trzy razy na całą sagę). Nie wspomnę o ciągłej pogardzie Nocnych Łowców dla każdego gatunku poza własnym – i, naprawdę, są w tym na tym samym etapie, na jakim byli w pierwszym rozdziale. Ani w książce, ani w całej serii, bohaterowie się nie zmieniają, nie dorastają, choć Cassie lubi udawać inaczej, wrzucając ich w pozornie coraz bardziej zróżnicowane środowisko, by sprawiać wrażenie Woke Queen.


I po czwarte – mam problem z ałtorką. Jak pisałam wielokrotnie, jestem obeznana z jej fanfikami, ale nigdy nie interesowałam się tym, co ona sama robi bądź robiła w sieci. A robiła wiele. Cassandra Clare to zwykła, agresywna dręczycielka obeznana z cyberbullingiem, mająca w dodatku czelność udawać, że nigdy nic takiego nie miało miejsca i produkować posty, jaki bulling jest zły i niewłaściwy. Dlatego też odwołują to, co napisałam zaledwie dwa odcinki temu. Piszcie na tę kobietę, co chcecie. Michalak to przy niej małe piwo.


Jeśli nie mam się powtarzać, to chyba wszystko, co mogę na ten moment napisać o „Mieście Kości”. Wymęczyła mnie ta książka przeraźliwie, a to dopiero początek rollercoastera. Nie znaczy to jednak, że się poddam! Zabawa dopiero się rozkręca, poza tym przed nami jeszcze materiały dodatkowe do pierwszego tomu. Czekajcie cierpliwie, bo lolcontentu nie zabraknie, podobnie jak materiału do facepalmów.


Na koniec chciałabym tylko podziękować każdemu czytelnikowi. Nawet jeśli się w czymś nie zgadzaliśmy, nawet jeśli czytacie w ciszy, to bardzo motywujące, mieć świadomość, że do kogoś trafia mój ciągnący się już rok rant na książki Cassandry Clare. Naprawdę nie spodziewałam się takiego odzewu, zakładając bloga. Dlatego, w drodze wyjątku, mam prośbę: nawet, jeśli zwykle nie komentujecie, czy moglibyście tym razem dać znak życia pod tym odcinkiem? Jestem po prostu ciekawa, ilu tak naprawdę mam czytelników.


Dziękuję i do zobaczenia!


147 komentarzy:

  1. Moja autorka to fanatyczka słabych romansów. Pół książki zaj***ne toksycznymi shipami, najgorsze. Średnio raz w miesiącu ktoś wpadnie w związek z psychopatą czy ze swym bratem i trzeba ich zabierać do szpitala, bo krzywdzą się nawzajem, nie mogąc powstrzymywać swej chuci. W swoim kilkusetletnim życiu już ze 100 razy byłem przy takim zabiegu. Tydzień temu poszedłem na jakieś losowe badania to Catarina jak mnie tylko zobaczyła to kazała się zaprowadzić do tej Eklerki xD bo myślała, że znowu ktoś nią potrząsnął.
    Druga połowa książki zaj***na Truloffem Polskim, Światem Trójkątów Miłosnych , Super Adonisem xD itp. Co tydzień autorka robi objazd po wszystkich kioskach, żeby skompletować wszystkie miłosne tygodniki. Byłem na tyle głupi, że nauczyłem ją into internety bo myślałem, że trochę pieniędzy zaoszczędzimy na tych gazetkach ale teraz nie dosyć, że je kupuje to jeszcze siedzi na jakichś stronach z fanfikami i kręci gównoburze z innymi pisarzami o najlepsze cechy truloffa itp. Potrafi drzeć mordę do monitora albo wypie**olić klawiaturę za okno. Kiedyś autorka mnie wk***iła to założyłem tam konto i ją trolowałem pisząc w jej tematach jakieś losowe głupoty typu dziewczyny pociąga tylko otyłośc. Alek nie nadążał z gotowaniem bigosu na uspokojenie. Aha, ma już na forum rangę Ałtoreczka, za naj***nie 10k postów."

    "Jak jest wojna to co scenę wstawia opis urody ukochanego. Od jakichś 300 stron w każdą niedzielę jem obiad z tymi gołąbeczkami a autorka pie**oli o zaletach jedzenia w towarzystwie tego ludzkiego gówna. Jak przywołałem demona to autorka przez tydzień pie**oliła że to dzięki temu, przebywam w otoczeniu prawdziwej miłoźdi i mózg mi lepiej pracuje.

    Co sobotę budzi ze swoim self insertem Clary wszystkich bohaterów o 4 w nocy bo hałasują miziając się z Jacem, obrażając się nawzajem itd.

    Przy jedzeniu zawsze pie**oli o swoich toksycznych shipach i za każdym razem temat schodzi w końcu na Shadowhunters, autorka sama się nakręca i dostaje strasznego bólu dupy durr niedostatecznie się wyzywajo tylko rozwiązujo problemy rozmowo hurr, robi się przy tym cała czerwona i odchodzi od stołu klnąc i idzie czytać Wielką Encyklopedię Incestu żeby się uspokoić.


    W tym roku sama sobie kupiła na święta poduszkę z Płowcem. Oczywiście do wigilii nie wytrzymała tylko już wczoraj go rozpakowała i umieściła w dużym pokoju. Ubrała się w ten swój cały strój Eklerki i siedziała cały dzień na tej poduszce na środku mieszkania. Obiad (z gołąbeczkami) też na niej zjadła.


    Gdybym mnie na długość ręki dopuścili do wszystkich nastolatków w książce to bym wziął i zapie**olił.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak któregoś razu, jeszcze w tomie pierwszym czy drugim, miałem urodziny to autorka jako prezent dała i mi prawdziwy związek w drodze wyjątku. Super prezent k***o.


      Spotkałem się z tym chłopcem, wydaje się naprawdę sympatyczny, a autorce już się oczy świecą i oblizuje wargi podniecona. Spotykamy się i idziemy na misje i walczymy z demonami. Po pięciu minutach mi się znudziło więc chciałem pogadać z nim o nas to mnie autorka pie**olnęła wędką po głowie, że miłość nie wymaga rozmów lecz imperatywu i wszystko zepsuję. Jak się chciałem wybrać z nim na randkę to zaraz 'krzyczała szeptem', żebym się nie wychylał bo się wyróżniam i odwracam uwagę czytelników od prawdziwej miłości. 6 tomów musieliśmy kłócić się bez powodu i pomagać gołąbeczkom jak w jakimś j***nym Guantanamo. A wybuchła przecież wojna więc jeszcze do tego było niebezpiecznie jak sam sk***ysyn. W pewnym momencie autorka odeszła na kilkanaście stron od fabuły i wstawiła scenę miziania się. Wytłumaczył mi, że trzeba wstawiać mizianie bo inaczej miłość znika i staje się płytka.


      Wspomniałem, że ojciec ma self inserta Clary, z którą się identyfikuje. Kiedyś towarzyszem wypraw samozachwytu była hehe Isabelle. Człowiek o kształcie klepsydry z tatuażem i 365 dni w roku w kabaretkach i szpilkach. Byli z moją autorką prawie jak siostry, przychodziła ze swą urodą na wigilie do nas itd. Raz autorka miała imieniny iza przyszła na hehe pogaduszki. Najebały się i oczywiście cały czas gadały o urodzie i miłości. Ja siedziałem u siebie w pokoju. W pewnym momencie zaczęły drzeć na siebie mordę, czy generalnie lepsza jest w związku pewność siebie, czy poddaństwo bucowi.

      >WEŹ MNIE NIE Wk***IAJ Izka, WIDZIAŁaŚ TY KIEDYŚ JAKIE JACE MA BICEPSY? BAM I WSZYSCY NAOKOŁO GO SŁUCHAJĄ
      >k***A CASSI ALE KOBIETA MA PRAWO DECYDOWAĆ O SOBIE, TWÓJ JACE TO MI MOŻE NASKOCZYĆ

      >CO TY MI O DECYDOWANIU O SBIE pie**olISZ JAK TY MAKIJAŻ NAKŁADASZ. JACE TO JEST KRÓL ROMANSU JAK LEW JEST KRÓL DŻUNGLI

      No i aż się zaczęły nak***iać zapasy na dywanie w dużym pokoju a ja z Alekiem musieliśmy je rozdzielać. Od tego czasu izka zostałą Scary Sue. W zeszłym roku zadzwonił Alek, że izę zdradzał chłopak. Odebrała akurat Clary, złożyła kondolencje, odkłada słuchawkę i mówi o tym autorce, a autorka

      >I bardzo k***a dobrze

      Tak ją za to decydowanie o sobie znienawidziła.

      Usuń
    2. Wspominałem też o arcywrogu mojej autorki czyli Shadowhunters. Stał się on kompletną obsesją autorki i jak np. w telewizji mówią, że gdzieś był trzęsienie ziemi to ona zawsze mamrocze pod nosem, że powinni w końcu coś o tych sk***ysynach z Shadowhunters powiedzieć. Gazety niefandomowe też przestała czytać bo miała ból dupy, że o tekturowych romansach ani aferach w Shadowhunters nic się nie pisze.


      Szefostwem fanów Shadowhunters na tumblrze jest niejaki glitterywarlock111. Jest on dla autorki uosobieniem całego zła wyrządzonego związkom z jej książki przez kanon Shadowhunters i autorka przez wiele lat toczyła z nim wojnę. Raz zreblogowała jakiś post o moim zdrowym związku z Alekiem w tym serialu opublikowanym przez glitterywarlock111 i dostała napady wściekłości, bo jej konto usunęli takie tam inby odpie**alała.

      Po klęsce w starciu fblogowym ze zbrojnym ramieniem Shadowhunters autorka rozpoczęła partyzantkę internetową polegającą na szkalowaniu Shadowhunters i glitterywarlock111 na forach dotyczących Darów Anioła. Napie**alała na niego jakieś głupoty typu, że glitterywarlock111 był tajnym shipperem Clary i Aleka albo, że go widziała na Deviantarcie jak jakieś incestowe fanarty rysował itd. Nie nauczyłem autorki into TOR więc skończyło się bagietami za szkalowanie i autorka musiał zapłacić glitterywarlock111 2000zł.


      Jak płaciła to przez tydzień w domu się nie dało żyć, autorkak***iła na przekupne sądy, Shadowhunters, glitterywarlock111 i w ogóle cały świat. Z jej pie**olenia wynikało, że fani Sahdowhunters jak jacyś masoni rządzącałym krajem, pociągają za szurki i mają wszędzie układy. Przeliczała też te 2000 na fanarty, poduszki z Płowcem czy kubki i dostawała strasznego bólu dupy, ile ona by mogła np. plakatów z Clace za te 2k kupić (kilkaset metrów kwadratowych).


      Autorka jakoś kilka lat temu stwierdziła, że koniecznie musi mieć ekranizację bo niby to przyciąga fanów i powoduje rozgłos

      >Magnus na ekranie to się prawdziwe emocje czuje! tam jest żywioł!

      ale nie jest reżyserką a hehe frajerem to on nie jest żeby nadzorować cały projekt wiec się zgadała z jakimiś gośćmi z Hollywood że ona da im pomysł a oni zrobią film i będą mieć zyski razem.

      Usuń
    3. Na początku ta kooperatywa szła nawet nieźle ale gdy film zmienił nieco fabułę to dostała strasznego bólu dupy. Jeszcze ci jej koledzy dzwonili, że ludzie oglądają jak poj***ni więc moja autorka tylko leżała czerwona ze złości na kanapie i sapała z wk***ienia. Sytuację jeszcze pogarszało to, że nie miała jak na Izabelle zwalić winy co zawsze robi. W końcu doszła do wniosku, że to niesprawiedliwe, że oni fabułę zmieniają bez niej bo przecież po równo się zrzucali na pomysł i w niedzielę wieczorem, jak te janusze już straciły popularność, wyszła nagle z domu.

      Po godzinie wraca i mówi do mnie, że muszę jej pomóc z czymś przed domem. Wychodzę na zewnątrz a tam nowy serial o naszym życiu xD Pytam skąd ona go wzięła a ona mówi, że nowym ludziom pomysł sprzedała, bo poprzedni ją oszukali i żebym łapał z nią obsadę i wnosimy do mieszkania i kręcimy XD Na nic się zdało tłumaczenie, że zabraknie nam łóżek. Na szczęście plan filmowy nie zmieścił się w drzwiach do klatki więc autorka stwierdziła, że ona ich przed domem zostawi.

      Za pomocą jakichś statywów i mojej kłódki od roweru rozstawiła wszystkie lampy i kamery i zadowolona chce iść wracać do mieszkania a tu nagle twórcy zaczynają zmieniac fabułę i rozwiązywać konflikty rozmową i rozsądkiem xD Zaczęła się nieziemska inba bo rezyserowie się drą, ze incest jest ohydny i przemoc nie jest romantyczna a autorka się drze, że oni ją oszukali i ona 500zł się składała a nie prosiła o żadną komunikacje. Ja starałem się załagodzić sytuację żeby autorka od nich nie dostała wpie**olu bo było blisko.

      Po kilkunastu minutach sytuacja wyglądała tak:

      -Moja autorka leży na ziemi, kurczowo trzyma się kamery i krzyczy, że nie odda

      -Reżyserzy krzyczą, że ma oddawać

      -Jeden aktor ma rozj***ny nos bo próbował leżącą autorkę odciągnąć od planu filmowego za nogę i dostał drugą nogą z kopa

      -Dwóch policjantów ciągnie autorkę za nogi i mówi, że jedzie z nimi na komisariat bo pobiła człowieka

      -We wszystkich oknach dookoła stoją sąsiedzi

      - Alek płacze i błaga autorkę żeby zostawiła ten serial a policjantów żeby jej nie aresztowali

      -Ja smutnażaba.psd

      Usuń
    4. W końcu policjanci oderwali autorkę od planu filmowego. Ja podałem reżyserom kod do kłódki rowerowej i zabrali cały sprzęt, rzucając wcześniej autorce 500zł i mówiąc, że nie ma już do serialu żadnego prawa i lepiej dla niej, żeby się nigdy na konwentach nie spotkali. Alek ubłagał policjantów, żeby nie aresztowali autorki. Aktor co dostał w mordę butem powiedział, że on się nie będzie pie**olił z łażeniem po komisariatach i ma to w dupie tylko autorki nie chce więcej widzieć.

      Autorka do tej pory robi z twórcami Shadowhunters gównoburzę na tumblrach bo założyli tam swój fanbase, gdzie fani przestrzegali przed czytaniem jakichkolwiek romqansów mojej autorki. Obserwowałem ten temat i widziałem jak moja autorka nieudolnie porobiła trollkonta

      >NocnyŁowca54

      >Liczba postów: 1

      >Ten fandom założyli jacyś idioci! Znam użytkowniczkę fanka_złotych_oczu od dawna i to bardzo porządna kobieta i wspaniała pisarka! Chcą ją oczernić bo zazdroszczą napisanych dzieł!


      Potem jeszcze używała tych trollkont do prześladowania niedawnych kolegów od ekranizacji. Jak któryś z nich coś publikował to autorka się tam wpie**alała na trollkoncie i np. pisała, że ch*jowe wątki romantyczne pisze i widać, że nie filmów robić xD

      Z tych samych trollkont udzielała się w swoich tematach i jak na przykład wrzucała fragmenty napisanych przez siebie tekstów to sama sobie pisała

      >Noooo gratuluję pięknej historii! Widać, że utalentowana pisarka!

      a potem się z tego cieszyła i kazał oglądać mi i Alekowi jak ją chwalą na tumblrach."


      To pisałam ja, małe a głupie

      Usuń
    5. Uśmiałam się srogo, dziękuję serdecznie <3

      Usuń
    6. Co ja czytam XD
      Jakie to było piękne! Wincyj!

      Usuń
    7. To najpiękniejsza przeróbka pasty o fanatyku wędkarstwa, jaką w życiu widziałam <3.

      Usuń
  2. Komentarz dla statystyk + taka mała uwaga: Clary "Idąc z wizytą do szpitala, ubrała się w...", więc niekoniecznie wystroiła się dla Jace'a.
    Poza tym to czekam na następną część i cieszę się, że wróciłaś ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Co do tego szpitala - ale przez trzy dni ubierała się normalnie, jak wynikało z kontekstu, a te ubrania nie są ani trochę w jej stylu, dlatego tak to odebrałam, zwłaszcza że jej rozmowa z Simonem wskazuje, że planowała dziś spotkać brata xD

      Usuń
  3. Melduję się na rozkaz!
    Analizy czytam od dłuższego czasu, ale komentuję raczej od święta ;)
    Dziękuję ślicznie za wspaniałą serię analiz "darów", bo bez Twoich komentarzy obawiam się, że zasnęłabym po pierwszej stronie. W gronie moich bliższych i dalszych znajomych znalazłoby się parę osób, które mogłabym określić mianem fana analizowanej serii. Przytłaczająca większość czytała dzieUo "po kawałeczku", więc wszechobecna nuda rozlała się w czasie. Pocieszający jest jednak fakt, że ani jeden z moich ludziów nie darzy sympatią ani Eklerki, ani jej Truloffa ;)
    Pozdrawiam gorąco,
    Mya

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama znam kilku fanów, ale na studiach poznałam trochę osób, które przyznają, że ledwo przebrnęły przez pierwszy tom, więc to się na szczęście jakoś równoważy. Hej, sama czytałam czwarty tom z doskoku, to wyjaśnia, czemu wydawał mi się całkiem znośny. XD No tak, to spore pocieszenie, Jace to zwykle ulubieniec fanek, choć Eklerki wiele osób nie lubi. :D

      Usuń
    2. Podejrzewam, że gdyby Eklerce przyszło spotkać na swojej drodze własnego klona zapałałaby do niego nienawiścią po stokroć większą od tej, którą odczuła wobec Izki - dlatego wcale nie dziwię się, że nasza gwiazda nie cieszy się powszechną sympatią.
      Co fanki widzą w Jacku? Szczerze przyznam, że pojęcia nie mam :D Oprócz NIEBYWAŁEGO PIĘKNA postać nie ma nic do zaoferowania, a momentami (dobra, przez większość swojego czasu antenowego) wyłącznie drażni.
      Odnoszę wrażenie, że "zmierzch" i "grey" cierpią na podobny problem (przyznaję bez bicia, że przebrnęłam tylko przez pierwsze tomy). Zarówno Cullen, jak i Grey są - każdy na swój sposób - odrażający, a jedynym, co widzą w nich bohaterki jest twarz i ewentualne korzyści (od stabilizacji finansowej po nieśmiertelność), które mogą dzięki nim osiągnąć. Gdyby byli przeciętnymi chłopakami spotkanymi gdzieś w kawiarni, z przeciętną twarzą i bez całej aury wspominanej co chwila wspaniałości, podejrzewam, że żadna z głównych bohaterek nie zwróciłaby na nich uwagi - no jak to? Spędzić resztę życia z takim Simonem?
      Idę płakać w kąciku ;)
      Mya

      Usuń
    3. Cóż, u Eklerki to akurat żadna sztuka: zauważ, że ona pała nienawiścią do każdej napotkanej dziewczyny. A fanki Cassie nie cierpią Clary ze zgoła innych powodów niż my, zwykle jestem opieprzana z góry na dół za wytykanie akurat tych wad, które regularnie wyliczam na blogu. :P
      No ja zawsze słyszałam, że ten Jacuś taki zabawny... Ale słyszałam też, że te ksiunszki są pełne humoru i akcji, także tego...
      Akurat Cullen i Grey to jest ta sama osoba, odróżniona jedynie na potrzeby nie zostania pozwaną o plagiat, więc nic dziwnego, że są identyczni. Gorzej, że naprawdę zdecydowana większość Tru Loffów w YA tak ma. Ostatnio czytałam sobie dla heheszków "Royal: Zamek ze szkła" i tam docelowy Tru Loff (dosyć oczywiste, kto nim jest), wiecznie drze na bohaterkę ryja, potrząsa nią i doprowadza ją do ataku histerii swoim bucowatym zachowaniem. Także no.

      Usuń
    4. "Akurat Cullen i Grey to jest ta sama osoba, odróżniona jedynie na potrzeby nie zostania pozwaną o plagiat, więc nic dziwnego, że są identyczni" Muszę przyznać, że nie miałam o tym pojęcia.
      Zatem Grey powstał na bazie Cullena, a Jacuś jest owocem przemielenia Draco (popraw mnie jeśli się mylę ;) Wniosek nasuwa się sam - po co męczyć się i tworzyć nowe postacie i historie? Weźmy te, które już się sprzedały, zmieńmy nieco realia, serwując czytelnikom te same kotlety odgrzane w mikrofali i doprawione "dla poprawy smaku" brakiem logiki i sensu. Dlaczego nie? T_T
      "ksiunszki są pełne humoru i akcji, także tego" A może czytaliśmy po prostu inne książki? ;)
      Mya

      Usuń
    5. "Ostatnio czytałam sobie dla heheszków "Royal: Zamek ze szkła" i tam docelowy Tru Loff (dosyć oczywiste, kto nim jest), wiecznie drze na bohaterkę ryja, potrząsa nią i doprowadza ją do ataku histerii swoim bucowatym zachowaniem. " - przeczytałam ostatnio to dzieło (nie mogłam się powstrzymać, wyglądało na marną podróbkę Cass, a okazało się być znacznie gorsze); nadal jestem pod głębokim wrażeniem tru loffa - zastanawiam się, jak długo musiała kombinować autorka, aby zrobić z niego wypadkową wszystkich najgorszych cech misiaczków popularnych dzieł YA.

      Usuń
    6. @Mya: Jesteś chyba jedyną znaną mi osobą, która nie miała pojęcia, że 50SOG startowało jako fanfik do Zmierzchu (Master of Universe, nawet tytuł pamiętam, ha!). Myślę, że to, o czym piszesz, to tylko połowa problemu. Druga jest taka, że ałtorki wymienionych dzieł są tak zafiksowane na punkcie już istniejących fikcyjnych "mężów", że nie potrafią pisać o żadnym innym facecie z równą czułością.

      @Maryboo - w maju wychodzi druga część, nie mogę się doczekać, bo to lektura na półtorej godziny, a szczęka opada. To swoją drogą wprost urocze, że bohater napisany tylko pod to, by spróbował zgwałcić Mary Sue, wzbudza we mnie dużo mniej niechęci (w sumie pełne rozbawienia politowanie) niż tru loff. Choć moim faworytem i tak jest to, że niezbędne minimum chemii do romansu mają między sobą jedynie dwie Scary Sue <3

      Usuń
    7. "w maju wychodzi druga część, nie mogę się doczekać" - wstyd przyznać, ale ja także, to dzieło jest tak uroczo bezsensowne, że lektura niesamowicie poprawiła mi humor.

      "Choć moim faworytem i tak jest to, że niezbędne minimum chemii do romansu mają między sobą jedynie dwie Scary Sue <3" - udział Scary Sue w tej szopce to swoją drogą fail na poziomie "Kile Woodwork bierze udział w Eliminacjach".

      Usuń
    8. Myślałam, że taka ilość faili w wiedzy o świecie to udział tylko Amerykanek, niezle się zdziwiłam, jak zobaczyłam, że autorka to Niemka. Choć trochę mnie to rozczarowało, bo nie mogę przeczytać do przodu :<

      Nawet gorzej. Szczególnie kuriozalne jest, że potomkinie założycieli są dla plebsu kompletnie anonimowe xD

      Usuń
    9. "Myślałam, że taka ilość faili w wiedzy o świecie to udział tylko Amerykanek, niezle się zdziwiłam, jak zobaczyłam, że autorka to Niemka. Choć trochę mnie to rozczarowało, bo nie mogę przeczytać do przodu :<" - znam ten ból, byłam tak zdesperowana, że przetłumaczyłam sobie przez translatora (bo i lepszych opcji pod ręką brak) streszczenia i komentarze z Goodreads. Czytelniczki generalnie twierdzą, że pierwszy i ostatni tom są najciekawsze. To chyba oznacza, że pozostałe składają się z pustych kartek.

      Ale trzeba Niemcom oddać, że przynajmniej dali bardziej wysmakowane okładki - to, co zdobi wydanie polskie, trudno opisać inaczej niż styl a'la Nowi Ruscy.

      "Szczególnie kuriozalne jest, że potomkinie założycieli są dla plebsu kompletnie anonimowe" - tam w ogóle trudno wymienić jakikolwiek element, który NIE byłby kuriozalny. Naprawdę, nie sądziłam, że kiedykolwiek natrafię na książkę, przy której pisanina Cass zacznie się jawić jako arcydzieło.

      Usuń
    10. ...jeśli pierwszy tom jest z tych najciekawszych to to nawet nie mogą być puste kartki, na nich można samemu coś napisać, raczej ciąg kropek przez wszystkie strony, przysięgam.

      Zgadzam się, okładki niemieckie uważam za całkiem ładne, a Royal u nas zwróciło moją uwagę paskudną oprawą graficzną. XD

      Usuń
  4. Pozwolisz, że ja zostanę przy swojej teorii, że ta cała książka dzieje się w głowie Eklerki, która jest trzymana w szpitalu psychiatrycznym? Bo to ma więcej sensu niż cała ta książka. Gdzieś przy poprzednich rozdziałach napisałam nawet taka łatkę, tak to sobie wyobrażam.
    A subtelność aluzji autorki tego dzieła jest powalająca.
    Co do rozdziału *opadło jej wszystko. Tak szczerze, gdybyś mnie nie uświadomiła, że to raptem osiem dni akcji, to bym w życiu się tego nie domyśliła. Myślałam, że to co najmniej miesiąc.
    Silne
    Ps śliczny gif z Lucyfera xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zdecydowanie wyjaśniałoby całą głupotę tej książki, jako majaczenia chorej osoby robi się dużo wiarygodniejsza. Widziałam tę łatkę, była przecudnej urody, niestety nie skomentowałam, bo to pod przerwaną na cztery miesiące analizą. XD Chętnie zobaczę kiedyś ciąg dalszy, który zapowiedziałaś. <3
      Jeśli wyjąć te dni, które Eklerka spędziła w śpiączce, to nawet nie tydzień. Sama byłam zdziwiona, biorąc pod uwagę, jak wlecze się akcja.
      Ps Śliczny Lucyfer nieco ustrawnia to dzieUo :D

      Usuń
  5. Komentarz dla statystyk :) Książek z tego cyklu nie czytałam, ale analiza jest świetna.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja się zastanawiam czemu nie powiedziano Isabel o zdradzie ich nauczyciela? W końcu razem z Aleciem i tak się tego dowiedzą - a lepiej, żeby powiedział im to ktoś bliski, niż gdyby mieli dowiedzieć się z plotek. Więc... po co te kłamstwa? Clave o tym wie, więc tak czy inaczej to wypłynie... bo chyba wie, prawda? Już nawet nie pamiętam.
    W każdym razie to bardzo nie w porządku względem Isabel i Aleca, mają prawo wiedzieć... ale mówimy tu o Jacusiu; to, że jest nie w porządku, to niedopowiedzenie roku XD
    Zresztą, jeśli już przy tym jesteśmy, to strasznie mnie zdenerwował jego wywód, że nic go nie trzyma w Instytucie. A Lightwoodwie to co, pies?! Wzięli go pod swój dach, przez lata traktowali jak syna i brata, a on nie poświęca im nawet jednej myśli! Dobrali się z Clary, nie ma co! Uh!

    A analiza świetna. Nie mogę uwierzyć, że to już koniec pierwszego tomu - już nie mogę się doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wyciętym fragmencie dialogu, Jace przyznaje, że nie wydał Hodge'a, bo jest mu go żal, gdyż rozumie jego tęsknotę za Idrisem... Co właśnie nie ma sensu z powodów wyjaśnionych przez Ciebie. To i tak brzmi jak zdrada, więc mógł Izie powiedzieć całą prawdę. No ale to Jacuś. XD
      Na ten moment nie wiemy, co wie Clave, bo dopiero usłyszało, że Hodge'a nie ma i Alec umierał, więc trudno stwierdzić.
      Cóż, Jacuś już tyle razy udowodnił, że ma swoją przybraną rodzinę głęboko w odwołku, że kolejna emo gadka mnie nawet nie zdziwiła. Można powiedzieć, że u niego i Clary to (he he) rodzinne. :"DDDD

      Inba będzie gruba, zapewniam. :D

      Usuń
  7. Dzięki za analizy - uwielbiam czytać twoje komentarze ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. BUDUJEMY EPICKI, ZAKAZANY ROMANS NA CZTERECH DNIACH.
    Wiesz, kiedy tak to formułujesz,to brzmi NAPRAWDĘ głupio....
    Nie mam zielonego pojęcia, jakim cudem ta książka zyskała sobie tyle fanek.
    Ja też nie.Ale przedtem był "Zmierzch" i "50 twarzy",więc może pora przestać się dziwić.
    Zabawa dopiero się rozkręca, poza tym przed nami jeszcze materiały dodatkowe do pierwszego tomu. Czekajcie cierpliwie, bo lolcontentu nie zabraknie, podobnie jak materiału do facepalmów.
    Czekam !Pisz dalej! Dzięki za analizę.W życiu bym to po nie sięgnęła i nie przeczytała,gdyby nie Ty.

    bo próbował leżącą autorkę odciągnąć od planu filmowego
    za nogę i dostał drugą nogą z kopa
    -Dwóch policjantów ciągnie autorkę za nogi i mówi, że jedzie z nimi na komisariat bo pobiła człowieka
    A,fajne!:)

    Chomik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To brzmi naprawdę głupio, bo to JEST naprawdę głupie. Zwłaszcza przy poziomie melodramatyzmu, jaki będzie nam towarzyszyć od drugiego tomu.
      No właściwie 50SOG wydano cztery lata po "Mieście Kości", więc nie jest to nawet pierwszy wydany fanfik. Raczej pierwszy, który jest mniej dyskretny od Darów Anioła. :D
      Nic byś nie straciła, ale cieszę się, że doceniasz analizę ;)

      Usuń
  9. Bardzo ci dziękuję za tę analizę. Przyznam ze wstydem, że parę lat temu czytałam parę książek z serii i uważałam, że nie były złe, chociaż a) nie byłam fanką, b) nie oczekiwałam wiele od tego typu lideradóry, w związku z czym nie zastanawiałam się za bardzo nad tym, co czytam. (Ale nawet ja miałam mindfucka w związku z tym, co się działo po 3. części). Właśnie dlatego lubię analizy - można dzięki nim dokładnie wyśledzić patologie czyhające w książkach, a do tego się pośmiać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nadal nie mam wysokich oczekiwań wobec takich gatunków jak np. paranormal romance, chciałabym tylko w miarę logicznej fabuły i bohaterów, których mogę lubić. Gdy tego nie dostaję, zaczynam patrzeć bliżej i wychodzą takie kwiatki...
      Sama właśnie to cenię w analizach i cieszę się, że we własnych udaje mi się to przekazać. :D

      Usuń
    2. Aha, i ponieważ widzę, że bardzo lubisz serial, nie wiem, czy już widziałaś, ale ja tu tylko to zostawię: 1. https://www.youtube.com/watch?v=uTNb4l37h3Y&t=148s 2. https://www.youtube.com/watch?v=2hdSEByAxxE&t=380s 3. https://www.youtube.com/watch?v=Dk0u8VE4kGk 4. https://www.youtube.com/watch?v=gTb3BrCLDbU

      Usuń
    3. Wszystkie znam, ale bardzo dziękuję za link, i tak dobrze to sobie przypomnieć <3

      Usuń
  10. Dziękuję Ci za analizę! Twórczość Cassie już od jakiegoś czasu jest dla mnie swego rodzaju guilty pleasure, a Twój blog tylko dodaje jej smaczku. Czekam z niecierpliwością na rozprawę z resztą tomów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ktoś, kto akszli nie nienawidzi tych książek, również potrafi znaleźć przyjemność w lekturze moich analiz :D

      Usuń
  11. Czytam tę analizę od samego początku i muszę powiedzieć, że jest ona w czołówce moich ulubionych blogów! Mimo nudy udawało Ci się wykrzesać coś zabawnego w każdej odsłonie. Bardzo się cieszę, że wróciłaś już na stałe 😊
    Pozdrawiam, kotołaczka02

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło mi to czytać, szczególnie że chwilami mam wrażenie, jakbym pisała wciąż o tych samych rzeczach... No ale jak książka się powtarza, to jak ja mam tego uniknąć... Także dziękuję za miłe słowa <3

      Usuń
  12. ŻEGNASZ MNIE CHRISEM EVANSEM, JEZUS CHRYSTUS, KOCHAM CIE ❤
    Oki, doki, mój komentarz nie może sie obyć bez porównania tygodnia, także tada, mamy gościa: "Clary poczuła zimno płynące od jego ciała niczym para od góry lodowej".
    Fun fact: podczas gdy autorka nie chciała sprawdzić daty urodzin Eklerki ja cofałam sie konsekwentnie do lat 90. żeby sprawdzić czy moja wizja gdzie bohaterka fica ma urodziny w sobote (bo by mi to trochę ciezaru odjęło) jest adekwatna do rzeczywistości a moja przyjaciółka liczyła schody w szkole do swojego crack fica (błagam nie pytaj).
    Cóż co do samej książki... To dość zabawne,ale przeczytałam ją pierwszy raz mając około 10/11 lat... I ja w tym wieku miałam takie "ummmm???". Nie podobała mi sie no 😂 Przez te niechęć,oprócz 2 książki,całą serię nadrobiłam czekajac na serial, lol... A bylo to niebezpieczne zadanie bo siedziałam na balkonie (moje mieszkanie jest na drugim piętrze) i musiałam się kontrolować zeby nie wyrzucić książki za barierke. Powstrzymywala mnie świadomość tego, że jest ona z biblioteki 😂
    HP i DA jest... Ugh jest tak podobne, że o cie panie 😂😂 Ja mam niekiedy wrażenie,że nawet serial sie z tego ciut śmieje (S1!Luke i (o steli) "wiesz, że nie możesz rzucać tym czarów" i MAŁY SPOILER Z PIERWSZEGO ODCINKA TRZECIEGO SEZONU również kwestia Luke'a "ty nie wybierasz broni. broń wybiera ciebie")
    Autorka... Autorki szczerze nienawidzę, a jest to jedna z niewielu osób w,powiedzmy, show-biznesie,którą jestem w stanie określić takim mianem. Szczególnie po akcji jaką odwaliła na Instagramie parę miesięcy temu...
    Za to Twoją analize kocham i uwielbiam. Cieszę się, że na nią natrafiłam, jest cudna. Szczerze mówiąc,zmusiła mnie do myślenia nad moim własnym fikiem i zdolnościami do recenzji (wiem, że analiza i recenzja to nie to samo, ale czasem się przenikają) i (mam nadzieję) teraz sama lepiej recenzuję odcinki na tumblr 😅
    Życzę Ci duuuużo odpoczynku i zebrania sił na kolejne części bo tego potrzebujesz jak diabli 😂 Wracaj do nas, byle szybko ❤
    Sonia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja generalnie mam manię researchu, jak podaję choćby konkretną datę w opku, muszę sprawdzić, jaki to dzień tygodnia, czasem sprawdzam nawet pogodę. Generalnie moje pisanie czegokolwiek to ból tylnej części ciała, bo wszystko musi się zgadzać. Ale my nie piszemy bestsellerów. XD
      Ja sama miałam dwanaście lat, jak wspominałam kilkakrotnie, i byłam zakochana w Tłajlajcie, a tego nie umiałam przegryźć. Nudne, para niefajna i w ogóle. Trylogię doczytałam, bo chciałam wiedzieć, jak będzie z tym rodzeństwem, a potem poszłam za ciosem... I co część, to gorzej. Straszne rzeczy.
      Tak, ta kwestia z trzeciego sezonu była tak literalna, że mam wrażenie, że to rzeczywiście "pun indeed", bo serial bardzo unika zbieżności między HP i DA - choćby Instytut, o który wszyscy książkowcy strzelają z tyłków. xD
      Ja nigdy Cassie nie lubiłam, ale po tym, co przeczytałam, autentycznie się tą kobietą brzydzę. Jest podłym, paskudnym babsztylem z armią oddanych faneczek. O akcji na IG nie słyszałam, o co chodziło?
      Cieszę się, że lektura mojej analizy ma takie efekty, bo sama zaczęłam uważniej patrzeć na to, co piszę, dzięki analizom. :D

      Usuń
    2. Co do akcji z Insta: pod jakimś postem Cassie ktoś porównał Show!Aleka i Book!Aleka, gdzie ten serialowy był pozytywnie rozpatrzany. Czasie próbowała jakoś próbować z tego wyjść tylko że... Podczas gdy mówiła o tym, że nie powinno się porównywać dwóch interpretacji... Właściwe powiedziała, że Show!Alec zgwałcił Magnusa w 2x07, opierając się na recenzji tego odcinka sprzed roku, kiedy nikt nie wiedział o tym co przyniesie 2x18... Ludzie się wkurzyli, a ona usunęła komentarz... Po 3 dniach, po czym napisała jeszcze wytłumaczenie, gdzie pisała że jej komentarz był w połowie napisany i zdjęła go NATYCHMIAST (użyła słowa immidetly)... Także ja panią serdelecznie pozdrawiam 😒😒😒😒 Z drugiej strony, teraz możemy zrozumieć jak ona patrzy na czas, skoro trzy dni to dla niej natychmiast

      Usuń
    3. Co do manii researchu: piona, mam tak samo 😂

      Usuń
    4. ...za każdym razem, gdy myślę, że nie może być z nią gorzej, jednak dowiaduję się, że może. Szczególnie że ona chyba gdzieś pisała, że serialu jako takiego nie ogląda, więc nie ma jak oskarżać o coś takiego na podstawie recenzji czegoś, czego się prawdopodobnie nie widziało XD A skoro jest taka woke, dziwne że nie widzi jakie toksyczne jest książkowe Clace XD

      Usuń
    5. Przyłączam się do piątki jeśli chodzi o manię researchu. Teź sprawdzam dni tygodnia i zdarzało mi się przesuwać kilkanascie wydarzeń, bo coś wypadało nie wtedy, gdy powinno. Nie mówiąc juź o tym, że staram się rozpisywać sobie kalendarium właśnie po to by wiedzieć ile dokładnie trwa akcja. A jeśli tworzę społeczeństwo to posuwam się nawet do konsultacji ze znajomym socjologiem, żeby sprawdzić czy to działa. No ale ja piszę tylko fanfiki i to głównie do szuflady, gdzie mi tam do Ałtorek Powaźnych Książek.
      Co do analizy to ją uwielbiam, choć nigdy nie czytałam książek. Przyznam jednak, że znam bardzo inteligentne, dorosłe dziewczyny, które je uwielbiają i nie widzą w nich nic złego.
      Swego czasu obejrzałam film "Dary anioła", bo zagrał w nim Aidan Turner, ale pamietam, że nawet dla niego nie bylam w stanie znieść tej głupoty i skonczyło się na youtubowym filmiku z kompilacją jego scen.
      Bardzo się cieszę, że bedziesz kontynuować analizy i na bank będę czytać.
      Ammaviel

      Usuń
  13. Cieszę się, że nie porzucasz analiz i zabierzesz się za resztę tomów, bo ten blog jest jednym z moich ulubionych i nie wiem, co bym zrobiła, gdybyś nie kontynuowała :) Muszę przyznać, że jeszcze niedawno byłam wielką fanką książek pani Clare, chociaż z ulgą mogę powiedzieć, że Eklerki i Jacusia nigdy nie lubiłam! A wszystkie te nowe tomy i serie ze świata Nocnych Łowców kupuję, ale już raczej tylko dla poszczególnych postaci, bo nic więcej tam nie ma :( Za to serial bardzo lubię, więc można powiedzieć, że do czegoś dobrego się te książki jednak przyczyniły ;)
    Generalnie chciałam tylko powiedzieć, że czytam tę analizę prawie od samego początku, zaczęłam chyba przy 3 rozdziale, ale nigdy nie znalazłam tego w sobie, żeby zostawić jakiś komentarz i trochę mi z tym głupio, bo wiem, że zawsze fajnie przeczytać pare miłych słów na temat swoich tworów, także obiecuję, że od teraz postaram się komentować częściej ;)
    Pozdrawiam i życzę powodzenia z dalszymi kretynizmami tej pięknej serii :)
    Alice ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubienie Jacusia przy lubieniu książek Cassie to pierwszy krok ku oświeceniu! :D Te wszystkie ksiunszki to się nadają tylko do walenia po twarzy, jak człowiek widzi, CO na siebie zarabia. Przyznam szczerze, że nie wiem, czy z książek nawet Magnusa lubię, czy raczej lubię nostalgię, jaka go darzyłam, bo mam dosyć poważny problem z jego naciskiem na coming out Aleca. Noale. Dojdziemy do tego.
      A serial zdecydowanie jest jedną z lepszych produkcji dla nastolatków obecnie i niech Freeform się nie przejmuje hejtami książkowców! Jakoś fani książkowego TVD, The 100 czy PLL nie byli tacy agresywni, ale chyba jaka pisarka, taki fandom.
      Przyznam szczerze, że jesteś już drugą osobą, której obecności od początków bloga nie byłam w ogóle świadoma i to naprawdę miła rzecz, dowiadywać się o takich czytelnikach. :D

      Usuń
  14. Dzień dobry, przyszłam dopisać się do listy czytających! :D
    Czytam chyba od samego początku, ale generalnie jestem zbyt nieśmiałym człowiekiem, żeby skomentować. Ale skoro już tu jestem to chciałam powiedzieć, że bardzo lubię Twoje analizy <3 . Sama książka wynudziła mnie potwornie, może dlatego, że za stara jestem na target (aczkolwiek koleżanka w tym samym wieku bardzo je lubi, czego nie jestem w stanie zrozumieć O.o ), ale Twoje komentarze są warte przebrnięcia przez to bagno :P .
    Anyway, odmeldowuję się i wracam do swojej strefy komfortu cichego uwielbienia ;) .
    Time Lady

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż mogę rzec, wiek nigdy nie jest jednoznaczną odpowiedzią na to, czemu nam się coś nie podobało, nie zapomnijmy o takim zjawisku jak Twilight Moms :D I dziękuję za komentarz, to za każdym razem miłe dowiedzieć się o jakimś cichym czytelniku <3

      Usuń
  15. Komentarz dla statystyki, ale napiszę coś więcej od siebie! :D
    Analizę tej ksiopki czytam chyba od początku i z każdym kolejnym rozdziałem przypomniałam sobie, dlaczego do pierwszej części robiłam jakieś trzy podejścia, bo odpadałam na pierwszych rozdziałach... Całość jest nudna. Potwornie nudna, a jak zdarzały się lepsze momenty to czytało się szybciej.
    Czy materiały dodatkowe to Alec zapraszający Magnusa na randkę? I jakiś dziwny list, czy coś pokręciłam?
    Kolejna część jest cholernie nudna... Podziwiam Cię, że masz tyle samozaparcia żeby to analizować.
    Dziękuję za twoją ciężką pracę o/
    Mal

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pokręciłaś nieco, bo to, o czym wspominasz, rzeczywiście będzie materiałami dodatkowymi, acz nie do tego tomu. :D
      Kolejna część to ten typowy, przejściowy tom, gdzie lamerski zastępczy tru loff dostaje więcej czasu. Już mi się chce spać na myśl o tym. xD

      Usuń
  16. Zwykle jestem zbyt nieśmiała by komentować, dziś zrobię wyjątek :)
    Czytam Twoje analizy od samego początku i cierpliwie wyczekiwałam nowych rozdziałów. Cieszę się, że wróciłaś! <3 Nie miałam do czynienia z książką, za to oglądam Shadowhunters i naprawdę nie mogę się nadziwić, jak bardzo ktoś się musiał natrudzić, żeby z takiego Tforu zrobić całkiem niezły serial. Powodzenia w dalszym przedzieraniu się przez twórczość Cassie ;)

    Foreste

    PS - kocham Cię za tak adekwatne wykorzystanie gifów z Kylo Renem <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shadowhunters ma swoje wady, ale najczęściej one też mają źródło w książkowym pierwowzorze i jestem naprawdę pod wrażeniem, jak bardzo Freeform potrafiło złagodzić wady i toksyczne aspekty oryginału. Zwłaszcza że była bardzo sceptycznie nastawiona do serialu, znając książkę, a bardzo przyjemnie mi się ogląda <3

      This blog is Kylo Ren-appreciate free <3

      Usuń
  17. "Zjawił się, wyprosił wszystkich z pokoju i zamknął drzwi, a za chwilę posypały się spod nich na korytarz niebieskie i czerwone iskry."

    Wygląda na to, że Magnus nie mógł się zdecydować, w jakim kolorze Alecowi będzie najbardziej do twarzy: https://www.youtube.com/watch?v=jlE73Iikup0

    Gratuluję dotarcia do końca i niecierpliwie czekam na "Miasto Popiołów" (tak właściwie, to najbardziej czekam na ostatnie trzy tomy; przeczytałam streszczenie i opis brzmi bardzo obiecująco)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie robił mu przymiarkę na jakiś nowy outfit, żeby biedak nie chodził ciągle w tych porozciąganych swetrach dla geja bez coming outu. :v

      Ostatnie trzy tomy to już dzika jazda bez trzymanki na zasadzie "wreszcie muszę zacząć coś robić" :D

      Usuń
    2. Chyba wiem dokładnie jakie konkretne sceny z przedostatniej książki cię interesują, Maryboo :D

      Usuń
  18. Ach, zapomniałabym - Rosalio, pojawi się kiedyś jakiś wpis poświęcony filmowi/serialowi (a przynajmniej odcinkom odpowiadającym "Miastu Kości")? A może mała analiza porównawcza? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, nie chcę zdradzać zbyt wiele na temat bonusowych notek. ;)

      Usuń
  19. Dziękuję, ta dedykacja zrobiła mi dzień xD.

    Romans Clary i Jace'a mnie tak bawi, nie tylko dlatego że opiera się na czterech dniach powierzchniowej znajomości. Głównie dlatego, że Clary powinna kopnąć Jace'a w tyłek, co ją zrobił w czasie akcji z Pożeraczem ;>.

    Postawa Clary ad. Cichych Braci jest... wow. Poważnie, ona jest pod ścianą i od nich bardzo wiele zależy, a ona z bucerą i postawą roszczeniową wyjeżdża. No nie wiem, trochę pokory by się jej przydało.
    "Jace do mnie zadzwonił, że z Alekiem i Isabelle wszystko w porządku" - to Jace, o ile dobrze zrozumiałam, nie powiedział Clary, kto uzdrowił Aleca?

    Gify z Kylo <33.
    "Mroczne Intrygi” to „Dary Anioła” w wersji fem!Jace/male!Clary." Uważam, że Emma jest gorsza niż Jace. Zdecydowanie. Nie mogłam znieść jej jeszcze bardziej niż Jace'a, najpewniej dlatego że to w jej głowie głównie siedzimy, a to jest przerażające ;>.

    Jakie to smutne, że więcej chemii będzie w dialogach Sebastiana i Clary niż w tych z Jace'em. Nie mogę się doczekać kolejnych tomów.

    Wielkie dzięki za analizę, bo jest naprawdę świetną sprawą <3.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już nawet nie mam siły wypominać, co jej Jace wtedy zrobił. Poza tym gdyby go kopnęła, potem by go pocałowała w płowy pośladek i przeprosiła. Kiedy raz próbowała mu uświadomić, że naraził jej życie i jest wściekła, Jacuś zmusił ją do przeprosin.

      Pokora to coś, czego Eklerka chyba nigdy nie opanuje, gdy akurat nie przemawia do misiaczka. Zwłaszcza kiedy czegoś chce.
      No nie. Nie zdziwiłabym się, gdyby zadzwonił, powiedział, że żyją, i rzucił słuchawką.

      Emma jest gorsza głównie dlatego, że siedzimy w jej głowie praktycznie cały czas, gdyby w Darach Anioła Płowiec był głównym narratorem, Eklerka wypadłaby niemal sympatycznie. Poza tym Emma to Jace + bardzo, ale to bardzo nachalne i bardzo białe gurl powah. To zabójcza mieszanka. xD

      To uniwersalna prawda zarówno dla książek, jak i serialu, ale w serialu oni są naprawdę zatrważająco shipable XD

      Usuń
  20. Wiesz, że ja każdą analizę czytam (czasem z poślizgiem, noale znasz mnie wystarczająco długo, by wiedzieć, ocobe) i wiernym czytelnikiem jestem, tylko komentarze mi kiepsko idą. Zawsze w sumie mogę zacząć przeklejać do komentarza to, co wysyłam Ci na gg, ale nie wiem, czy zniesiesz komentarze pełne niekonstruktywnych "XDDD".
    PS. Rizzy się tworzy!

    OdpowiedzUsuń
  21. Na początek chcę zaprotestować przeciwko nazywaniu Jacusia Hetero Bucerus (czy jak to tam było). To obraża wszelkie osoby czujące pociąg do płci przeciwnej. Nie jestem pewna, czy nie obraża też niektórych zwyczajnych buców...
    Kto to jest Max?!
    To była dobra analiza książki i mam nadzieję, że nie Twoja ostatnia :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hetero Bucerus to jedynie Tru Loffowie z YA, a im, mam wrażenie, nic nie uwłacza bardziej niż ich własne zachowanie. Niemniej wezmę pod uwagę takie dosyć niegroźne w sumie wyjątki jak Ośrodek choćby...
      Brat Aleka i Isabelle. Jak się pojawi, i tak nie będziesz wiedzieć, kto to. :P
      Z pewnością nie ostatnia :D

      Usuń
  22. Kocham cię za to podsumowanie. Nie spodziewalam sie tak dobrej analizy od nowej twarzy na dzielni (czytam je od gimbazy, a twoje komentarze sa naprawde z pierwszej ligi) i ciesze sie, ze jestes.
    Donna Kichote

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama czytam analizy od gimbazy (no, nawet wcześniej, Złe Kaśki czytałam jeszcze jako smark) i przez to długo się bałam sama zacząć, w końcu analizowanie i dopisywanie złośliwych komentarzy to nie to samo, nie chciałam być jedną z analizatorek, które same podpadają pod analizę. Cieszę się, że mi się udało nią nie zostać :D

      Usuń
  23. Melduję się jako wierny cichoczytacz!

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetne zakończenie, bardzo trafne wnioski. Bardzo podoba mi się ta poważna ocena na koniec, zdecydowanie nie musisz śmieszkować cały czas ;)

    Czy planujesz od razu przejść do materiałów dodatkowych, czy robisz sobie przerwę? I czym są owe materiały? Coś z tumblra Cass?


    Mam tylko pytanie. Pod linkiem o bullyingu Cass jest bardzo długi wpis, który nie do końca rozumiem. Jakieś dziwne skróty, nicki, które mi nic nie mówią, nie wiem o co chodzi :/ Ktoś mnie oświeci?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, bo będzie jeszcze w przyszłości wiele wyjątkowo niezabawnych momentów. Niemniej, naprawdę mi miło, że moje dydaktyczne ględzenie też trafia do kogoś <3

      Postaram się przejść do nich w miarę prędko, ale nie wiem, czy wyrobię natychmiast, bo przygotowanie ich wymaga nieco więcej czasu niż rozdział. A czym są... Niespodzianka ;)

      Szczerze to podałam link, w którym zostało to spunktowane moim zdaniem najkonkretniej, acz przy googlowaniu "cassandra clare bullying" powinno wyświetlić się więcej wyników. Ogólnie chodzi o to, że prześladowała wiele osób, którym nie podobały się jej prace, wliczając w to ośmieszanie czytelniczek na tt już jako pisarka, osoba publiczna.

      Usuń
  25. Odzywa się cicha czytelniczka. :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Twoja cierpliwość do tego dzieła jest naprawdę godna podziwu. Nigdy nie zostawiam za sobą komentarzy, ale tym razem robię wyjątek. Pamiętaj, że nawet jeśli musisz zrobić sobie przerwę to my tu na Ciebie czekamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym razem przerwa będzie jedynie wynikiem działań, byście nie musieli czekać potem, ale bardzo doceniam takie oświadczenie <3

      Usuń
    2. A tak orientacyjnie, jak długa przerwa to będzie?

      Małe a głupie

      Usuń
    3. Trudno powiedzieć, zwłaszcza nie znając grafiku w pracy xD

      Usuń
  27. Daję znak życia �� czekam na dalsze analizy

    OdpowiedzUsuń
  28. Okropnie dziekuję za analizy, bez nich bym tego czegoś sama nie przetrawiła <3 +statystyka kom;v:
    Dla mnie Jace jest okropny, ale Eklerka gorsza, u niego można powiedzieć z WIELKIM NACIĄGNIĘCIEM, że chłopcy dojrzewają wolniej i moze byc jaki jest(pomijając że jest rasistą i bucem) ... Ale ona mnie juz załamuje totalnie:") Ameba. No po prostu Ameba(lel Nocne Ameby, a nie łowcy) nie mogę sie doczekac dalszych analiz:>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem w tym, że o ile Eklerkę Cass pisze (chyba jako jedyną) jako nastolatkę, o tyle Płowiec to dla ałtorki w pełni dojrzała osoba. To, że Eklerka jest rozwydrzona i arogancka to już inna sprawa. A amebami są oboje i to identycznymi, chwilami nawet Clary mniejszą, bo spada na nią autorska iluminacja xD

      Usuń
  29. Odpowiadam na wezwanie. Nie mam w zwyczaju komentować ale razem z przyjaciółką śledzimy twojego bloga od powstania. Weny, weny i jeszcze raz weny!

    OdpowiedzUsuń
  30. Dziękuję za analizę! Prowadzisz świetnego bloga, miło się tu wpadało odetchnąć przed pracą/ po pracy.

    OdpowiedzUsuń
  31. Analizę przeczytałam już dawno, ale komentarz dla statystyk dopiero teraz, za co psieplasiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Tu zgłasza się kolejna cicha czytaczka :) Uwielbiam twojąe analizy Roselino i podziwiam, że dotąd nie pokonały cię fascynujące perypetie naszych ko... znaczy się, rodzeństwa. Jeszcze tylko 5(?) tomów, co to dla ciebie :)

    Ver

    OdpowiedzUsuń
  33. Może wiek bohaterów to średnia arytmetyczna tego, na ile lat boCHaterowie się zachowują, i tego, jak wyobraża sobie ich aŁtorka? Jacuś: zachowuje się jak rozpieszczony siedmiolatek, aŁtorka pewnie wyobraża go sobie jako dwudziestosiedmiolatka. Dodać, podzielić, et voila - siedemnaście. :D

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie wiem jak to się stało ale nie dodałam komentarza do statystyk! A mogłabym przysiadz, że to zrobiłam :D
    A tak a propos treści to jakiś taki długi ten epilog mi się wydaje, ale to może też być efekt tego, że zawsze czytam po kawałku przez cały dzień...

    OdpowiedzUsuń
  35. Przeżyliśmy! Chyba czas otworzyć szampana?

    Mam nadzieję, że dociągniemy do ostatniego tomu, tam to będzie czas pogadać o poziomie ukrytego rasizmu, ale na razie - dopiero przy Twojej analizie do mnie dotarło (i to jeszcze z opóźnieniem) dlaczego Luke właściwie siedzi w swojej friendzonie (poza tym, że życie romantyczne starszego pokolenia? a kto by chciał to czytać?). Skoro dla niego wilkołaki to tylko mięso armatnie, a tak się składa, że sam tym właśnie jest, to jasne, że nie czuje się dość dobry dla Jocelyn (zwłaszcza że dla Valentine'a też nie był). I można się zastanawiać, czy na pewno wystąpiłby z Kręgu gdyby nie musiał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do mnie w związku z rasizmem dotarło jeszcze co innego: mam wrażenie, że Alec jest gejem między innymi po to, żeby pokazać, że nasi bohaterowie (w tym Eklerka i Jacuś) go tolerują więc są TOLERANCYJNI!!!!!1111. Co w tym wypadku wygląda mniej więcej tak samo jak rzekomy altruizm i empatia Beatrice Prior.

      Usuń
    2. "I można się zastanawiać, czy na pewno wystąpiłby z Kręgu gdyby nie musiał." - Noo Luke dosyć wyraźnie powiedział, że w Kręgu przeszkadzał mu ekstremizm, nie sama idea, więc idealny pozytywny bohater. :')

      Co do Aleca geja: otóż. Mam wrażenie, że z tego samego powodu Maia (postać z drugiego tomu) nie jest biała. :"D

      Usuń
  36. Daję znak życia! :D
    Jeszcze nie komentowałam, ale analizę czytam już prawie rok.

    ~PoProstuAlicja

    OdpowiedzUsuń
  37. To ja też na szybko podbiję liczbę komentarzy!

    OdpowiedzUsuń
  38. Trochę spóźniona, ale odpowiadam na wezwanie.
    I

    OdpowiedzUsuń
  39. Hej! Zwykle nie komentuję, ale świetny blog! Powodzenia w dalszym pisaniu! :-)

    OdpowiedzUsuń
  40. +1, niespotykanie rzadko mnie widać, ale też nie mam żadnych ciekawych spostrzeżeń raczej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zgodziłabym się, Twoje komentarze zawsze mnie cieszą (;

      Usuń
  41. Dobijam na okrągłą liczbę 😉

    OdpowiedzUsuń
  42. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli historia chodzi ci po głowie to spróbuj ją napisać. Jak efekt uznasz za nie do publikacji to schowasz do szuflady i może w przyszłości poprawisz/przeczytasz i powspominasz jak to się pisało. Trzeba tylko pamiętać że to co napiszesz po raz pierwszy (first draft) zwykle jest bardzo złe i to nie powinno nikogo zrażać :)
      No i nikt nie potrafi ot tak pisać. Im więcej piszesz, tym lepiej ci to idzie. Wiem, bo próbuję właśnie napisać swoją książkę.
      Ja od małego próbowałam napisać książkę bo historii mam w głowie mnóstwo. Aż za dużo. I zawsze się podawałam ale gdy zaczęłam liceum to wzięłam się w garść i mam już prawie 15 rozdziałów. I coraz lepiej idą mi opisy, dialogi, wczuwanie się w postacie... Chciałabym to wydać gdy będę na studiach, choć różnie może być... Z tym że moja książka jest młodzieżówką, ale wątki romantyczne są na 2 planie i nie są toksyczne. I nikt nie ma ochrony imperatywu!!!

      Życzę ci powodzenia z twoją historią!

      (Sorki jeśli są jakieś literówki, piszę z telefonu)

      Małe a głupie

      Usuń
    2. Zgadzam się z małe a głupie. Po prostu zacznij pisać. To jak ze sportem lub innymi umiejętnościami - trzeba je ćwiczyć, a nie będziesz tego robił tylko myśląc o historii.

      Ja sama piszę od podstawówki więc wiem o czym mówię ;) dopiero od kilku lat moje prace wyglądają znośnie, choć wciąż im wiele brakuje, ale te z gimnazjum to jakiś koszmar :D pisz, czytaj poradniki, przyjrzyj się, jak w innych książkach opisują pewne rzeczy i w końcu zacznie ci to wychodzić :)

      Powodzenia!

      P.S. i nie zrażaj się, gdy coś ci nie wychodzi, przynajmniej będziesz miał się z czego śmiać za kilka lat ;)

      Usuń
    3. Moje prace z drugiej gimnazjum... Ugh... Tyle angstu, tortur i tragicznych backstory... Ale wciąż mniej toksyczne niż Misto Kości. No i ja chyba z tego wyrosłam (a wciąż jestem 17 letnie młode i głupie)(haha, rozumiecie, bo młode i głupie i małe a głupie)(haha)(Ugh)

      Małe a głupie

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    7. Ło Jezusicku, jaki długi thread się z tego zrobił! Ustosunkuję się najpierw do pierwszego koma. Mogę? Mogę, to mój blog, h3h3.

      Tak więc, rozumiem, o czym piszesz. Serio. Sama mnóstwo piszę (a raczej coś zaczynam, a potem nie mam czasu skończyć) i mam mnóstwo pomysłów, choć zawsze się dręczę, czy coś jest wystarczająco dobre, czy tylko takie mi się wydaje. Zwłaszcza że sama miałam przez epizody depresyjne długie przerwy w pisaniu, bo skoro w niczym nie widzę sensu, to w tym też. Szacun za taki research, sama mam manię researchu i robienia notatek, by świat i historia były spójne i dopracowane (a nie takie, jak omawiane tu dzieUo), aczkolwiek myślę, że również z tego może wynikać problem z niechęcią do zabrania się do pisania. Szczerze? Znam ludzi, którzy zrobili bardzo dokładny research, wymyślili ciekawą fabułę, ale zwyczajnie nie umieją się zabrać do spisania tego, bo samo pisanie nie sprawia im przyjemności. Brak skilla sam w sobie to też nie jest aż taki problem, aczkolwiek, jeśli chcesz go sobie wyrobić, radziłabym najpierw próbować z krótszymi formami - drabble, doubble, scenki sytuacyjne, one shoty... Niekoniecznie związane z historią, którą wymyśliłeś, ale, jeśli jesteś do niej przywiązany - dziejące się w tym uniwersum, jakieś scenki z przeszłości bohaterów, scenki, które nie są uwzględnione w historii, ale mogłyby się wydarzyć etc. Naprawdę nie ma co się zabierać za dłuższą historię, jeśli uważasz, że Twój warsztat wymaga jeszcze pracy, ponieważ to się skończy poczuciem, że trzeba przepisywać wszystko i niechęcią. A jeśli będziesz pisać, ale nadal nie będzie Ci to sprawiać przyjemności... cóż, to nic złego, nie każde hobby jest dla każdego.

      Po przeczytaniu reszty:
      Cóż, po samych komentarzach widać, że pisać chcesz i masz pewien potencjał, choćby w tym poniekąd fabularnym komentarzu o tym, jak chciałeś pisać. Nie brzmi to źle, jedynie trochę topornie/sztucznie, co jest ewidentnie wynikiem braku wprawy i by się utarło przy ćwiczeniach. Masz też problem z końcówkami "tą" i "tę", niestety z telefonu nie podlinkuję żadnego rzetelnego poradnika na ten temat, ale nie aż tak trudno je znaleźć. I ja się nie zgodzę z pisaniem do szuflady. Szuflada Ci nie powie, czy coś się jej podobało, czy nad czymś musisz popracować itp. Pokazuj to komuś albo publikuj w internecie, bo tak naprawdę dzięki interakcji tekstu z ludźmi możesz się rozwijać. Gdybym nadal pisała do szuflady, byłabym w tym iście beznadziejna, przyznam szczerze. :') I, tbh, czytanie poradników pisarskich jest okej, tak długo, jak nie próbujesz kogoś kopiować w czymkolwiek, traktuj je raczej jako podpowiedź, jak znaleźć własną drogę. A co do blokady umysłowej: to może być spory problem. Bo myślą przyświecającą przy pisaniu nie powinno być, by coś (wydana książka) z tego wyszło, nie jesteś rzemieślnikiem. Powinno Ci to sprawiać przyjemność, bo inaczej to naprawdę nic z tego nie wyjdzie. Wiem, co mówię, zwłaszcza gdy chodzi o początki. A co dialogów kobiecych w filmach/serialach - kiedy pisze je facet, kobiety to często widzą, bo jest bardzo sztucznie. ;) Jeśli chcesz pisać naturalnie, polecam być trochę kameleonem: choćby jadąc tramwajem czy stojąc w kolejce, słuchaj otoczenia i zapamiętuj to, co widzisz i słyszysz. Mam nadzieję, że wniosłam coś nowego do dyskusji. (;

      I naprawdę, nie przepraszaj. Prawdę mówiąc, cieszę się, gdy na moim blogu wywiązuje się taka dyskusja, nawet kompletnie obok analizy. c;

      Usuń
    8. Jeśli idzie o rady, nie mam nic do dodania, może prócz tego, aby póki co specjalnie nie przejmować się drętwymi dialogami. To jedna z najtrudniejszych rzeczy w pisaniu, to normalne, że na początku nie będą zbyt dobre - na wszystko przyjdzie czas, najważniejsze, aby się nie spinać.
      A dawanie komuś do poczytania to dobry pomysł. U mnie takim kimś jest moja mama :)

      Małe a głupie: u mnie czasy gimnazjum są raczej spod znaku patetyzmu niż angstu.Jaką ja chciałam być dojrzałą pisarką! :D

      A co do wydania... Właściwie to nawet mi się to udało, choć książka raczej mało popularna póki co. Ale hej, całe życie przede mną :)

      Powodzenia wszystkim w pisarskich karierach! :)

      Usuń
    9. Anonimowy -można tytuł?
      23 -dobrym wyznacznikiem, czy umiesz pisać, jest napisanie np kilku rozdziałów tekstu, poczekanie aż się zapomni co tam było i potem przeczytanie tego, jakbyś czytał tekst obcej osoby... jeśli ci sie wtedy spodoba, to jest dobrze. W pisaniu , zdaje mi się jest zawsze pierwsza faza zaraz po napisaniu fragmentu "ok, dobrze wyszło, idę dalej" i następna troszkę później "ale to beznadziejne"... a potem jak wracasz do tych "beznadziejnych" kawałków to się okazują bardzo dobre. No chyba, że rzeczywiście fragment jest fatalny, albo nie w tym miejscu co trzeba -ja osobiście kopiuję go wtedy do osobnego pliku z tekstami niewykorzystanymi i piszę od nowa. Inna sprawa, że po napisaniu ponad 900 stron rękopisu przepisuję to na komputer i robię tyle poprawek że wychodzi praktycznie nowa książka ;/
      Pamiętaj że pierwsze dzieła nigdy prawie nie wychodzą dobrze -ja zaczynałam, nie umiejąc znaleźć synonimu do "powiedział"
      Życzę powodzenia!

      Usuń
    10. eksterytorialnysyndrombobra - ja piszę od razu na komputerze, bo łatwiej mi się skupić na klawiaturze niż z piórem w ręku :) potem jednak drukuję całość i czytam od deski do deski, zaznaczając na kartkach powtórzenia, literówki i wszelkie dziury fabularne. Jak już pisałam wyżej, moja mama jako wierna czytelniczka również brnie przez całość, wypisując na marginesach własne uwagi :) A potem siedzę i nanoszę w wardzie wszystkie poprawki - moja najmniej ulubiona praca.

      Dodatkowo wypracowałam sobie nawyk pisania przy słowniku synonimów - nawet jeśli chwilowo nie jest mi potrzebny, to zawsze jest włączony na jakiejś z kart. Ogólnie mam problem z powtórzeniami, więc staram się z tym walczyć :)

      I wedle życzenia: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4745819/ktos-calkiem-obcy

      Usuń
    11. Właśnie sprawdziłam link. Samej książki pewnie nie przeczytam bo nie do końca moje klimaty, ale muszę powiedzieć, że pomysł ciekawy i recenzje pochlebne... na pewno wygląda lepiej niż duża część dostępnych teraz w sklepach powieści fantasy (no chyba że trafiam akurat na takie niefajne). Życzę powodzenia w dalszym pisaniu (jeśli akurat coś piszesz, może mi umknęło jak czytałam komentarze)

      Usuń
    12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    15. Ten thread daje mi życie, ponieważ odnalazł mnie w momencie kiedy po roku stwierdziłam, że chce mi się wrócić do mojego potterowego ficzka także kocham, uwielbiam i dziekuje wszystkim ludziom biorącym udzial w tym threadzie bo naprawdę mi osobiście pomogl ❤ powodzienia w pieaniu wszystkim ❤

      Usuń
    16. 23 -przeczytałam to, co było w linku. Widać, że styl Ci się cały czas rozwija i jak na początku jest dość sporo błędów składniowych i jeszcze nie do końca dopracowane to z czasem widać duży postęp :) Natomiast historia jest naprawdę dobra (nie znam KimPossible, wiem tylko że istnieje i jak wygląda, ale jeśli takiego wątku nie było w serialu to szacunek za pomysł) i jest się ciekawym, co dalej. Mógłbyś, myślę, kontynuować, bo coraz lepiej się to czyta :)

      Usuń
    17. Aha, i uważam, że powinieneś spróbować czegoś co fanfikiem nie jest tylko od początku wymyślić historię, bohaterów itd oczywiście, jeśli chcesz.
      Szczególnie z takim zacięciem do researchu -mało komu się chyba chce to robić... ale czasem nie warto przesadzać -można załatwić sprawę niedopowiedzeniami (w granicach rozsądku) albo napisać o czymś, czego jesteś pewien (np z doświadczenia). Na takie rzeczy jak układ cieni podczas zachodu słońca mało kto zwróci uwagę... czasami zbyt dużo researchu i poprawek może zabić opowieść -np był taki gość, co chciał napisać powieść na miarę Nobla -nazywała się "Ziemiaństwo" natomiast jak nazywał się autor, a możliwe, że byłby sławny, gdyby nie to, że tak długo poprawiał swoją powieść że w końcu nie zdążył na Nobla i nagrodę dostał Reymont. Niemniej kibicuję :)

      Usuń
    18. Oswin Oswald -dziękuję bardzo i na wzajem :)

      Usuń
    19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    21. 23 -Ja też dziękuję za rozmowę, zawsze mi się miło rozmawia... pisze? z kimś, kto też coś akurat tworzy. Można się uwagami powymieniać i w ogóle.
      Ostatnio przeżywałam i nadal przeżywam kryzys twórczy (tzn jestem tak leniwa, że od razu po włączeniu komputera w celu napisania chociażby kolejnej linijki tekstu klikam w ikonkę płonącego lisa, potem po dwóch godzinach przypominam sobie, po co włączałam komputer, olśnienie pozwalające stworzyć te kilka kolejnych zdań przychodzi koło północy i jest dobrze, jeśli rano następnego dnia całego fragmentu nie skasuję. Niedawno zaczęłam notorycznie zapominać, jaki w mojej książce jest dzień tygodnia i jak mają na imię niektórzy bohaterowie... oj,rozpisałam się, NAWIAS W SUMIE MOŻNA POMINĄĆ)i rozmowa z kimś, kto też jest w tej materii początkujący, a także czytanie jego tekstów było... po prostu przyjemne, myślę. Zwłaszcza patrzenie, jak styl na poziomie przeciętnego amatorskiego fanfika (przepraszam, jeśli Cię obraziłam, tym bardziej, że mój początkowy poziom był jeszcze niższy) przeradza się w coraz lepsze formy. Antagonista trochę się, mam wrażenie, sypnął, za bardzo zaczął przypominać takiego klasycznego villaina, moim zdaniem mógłby się tak od razu nie ujawniać i funkcjonować przez pewien czas po prostu jako chłopak, który imponuje dziewczynie głównego bohatera, a jemu samemu daje tylko niejasne znaki, nic, co można by jednoznacznie zakwalifikować jako groźbę... ale to ja tak bym zrobiła i pewnie by mi to nie wyszło, dobrego złego trudno jest napisać.
      Cieszę się, że moje komentarze Ci się jakoś przysłużyły (czasami mam wrażenie, że za dużo komentuję i to ludzi męczy, nie wiem czy uzasadnione, po prostu lubię z kimś wymieniać uwagi, które sobie wcześniej ułożę w głowie, w zwyczajnej rozmowie to niemożliwe, dlatego rozmowy w komentarzach zwykle są zapchane moimi wtrętami)i życzę przyjemności z pisania oraz literackich sukcesów :)

      Usuń
    22. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    23. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    24. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  43. Spóźniony spoooro, ale też tu jestem i czytam!

    OdpowiedzUsuń
  44. Ja też, choć z dużym opóźnieniem, melduję się jako czytelnik tej analizy. Zdziwiłam się bardzo, kiedy ją znalazłam, bo nigdzie wcześniej o niej nie słyszałam. I bardzo się z tego cieszę. Jako niespełna dwunastolatka czytałam "Miasto kości" i już wtedy mi się nie podobało, głównie ze względu na ubogi styl ałtorki. Teraz, po przeczytaniu tej analizy, lepiej rozumiem moją niechęć. Książka bez bohaterów jednak baaaardzo dużo traci, a w tej serii wszyscy są tak samo odpychający i przy tym bezbarwni. Dlatego nie mogę doczekać się, kiedy weźmiesz się za kolejne tomy, bo ich treść jest mi już obca i nie wiem, czego się spodziewać. Raczej niczego dobrego, patrząc na dorobek pani Clare. Kiedy mogę liczyć na następne części? :D
    PS: czy zamierzasz w przyszłości zanalizować też inne książki tej pani? Co jakiś czas wyświetlają mi się różne tytuły i zastanawiam się, czy są tak samo zerżnięte z Pottera i beznadziejne, jak "Miasto Kości".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O mnie nie ma co słyszeć, nie jestem zbyt popularna, ale to dobrze, mi wygodnie na tej niskiej pozycji na analizatorskiej drabinie społecznej :') Cóż, wygląda na to, że nasze pierwsze spotkanie z "Miastem Kości" było bardzo podobne. :D Następne części... Podejrzewam, że od czerwca zabiorę się za analizę drugiego tomu, na razie utknęłam na materiałach dodatkowych i swoich obowiązkach - biorąc to na siebie nie spodziewałam się tak NUDNEJ lektury, naprawdę.
      PS: Rozważałam to i, prawdę mówiąc, do zrozumienia tomów 4-6, znajomość "Diabelskich Maszyn" jest dosyć konieczna, więc bardzo prawdopodobne, że się za nie wezmę, a czy za inne książki... Pożyjemy, zobaczymy. Będę analizować tak długo, jak długo choć jedna osoba będzie chciała to czytać. ;)

      Usuń
    2. W takim razie czekam z niecierpliwością na kolejne analizy i życzę weny w pisaniu ich.

      Usuń
  45. Jedna uwaga: "mentalna wagina" jako określenie słabosci charakteru Simona jest dość seksistowskie (sądząc po tym, jak prowadzisz analizę, powjnnaś wiedzieć, dlaczego).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fair point, ta wagina/wiadomo co, czym się mentalnie porasta, w niektórych kręgach weszła do słownika tak głęboko, że chwilami zdarza mi się o niej myśleć zupełnie abstrakcyjnie, nie wiążąc tego określenia z częścią kobiecego ciała i wszystkim, co za sobą to określenie ciągnie. Będę na to zwracać większą uwagę.

      Usuń
  46. Mocno spóźniona na zabawę, ale jednak - stała czytelniczka się odmeldowuje i jednocześnie deklaruje że będzie wiernie zaglądała i czekała na ciąg dalszy! :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Rosalio, tak orientacyjnie na kiedy planujesz ciąg dalszy?

    OdpowiedzUsuń
  48. Ja tak tylko od siebie dodam - transpłciowa, nie transseksualna ;3 określenie "transseksualny" poza medykalizowaniem czyjejś tożsamości płciowej i nasuwaniem skojarzeń z orientacją (Która od płciowości jest niezależna) jest zwyczajnie błędne i przez wiele osóbek trans nielubiane :3 "transpłciowość" jest bezpieczniejsze ;3
    To tylko taka mała uwaga od potężnej SJW feminazi, poza tym nie mam żadnych uwag. Cudowna analiza ❤

    Córka Patafila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, o negatywnym wydźwięku tego słowa nauczyłam się osobiście w okolicach pride month, przyznam ze wstydem xD Dziękuję za komcia!

      Usuń
  49. Odświeżam sobie analizę, jako że od dawna mnie tu nie było i w sumie nurtuje mnie jedna kwestia, która została wspomniana już pierwszym rozdziale - czy faktycznie telefony komórkowe nie były powszechne w 2007 roku? Nieco mnie to zaskoczyło, bo pierwszy telefon komórkowy dostałam rok wcześniej i pamiętam, że wiele osób z klasy też takie miało. Tym bardziej dziwi mnie to, że byłyby one tak niespotykane w USA. I'm lost :c
    I gratuluję wspaniałej roboty, pięknie rozkładasz tę książkę na części. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Były powszechne, ale w sumie wtedy jeszcze dosyć na równi ze stacjonarnymi, a Clare przy pisaniu i tak miała przed oczami Buffy xD

      Usuń
  50. Całą analizę śmiałam się jak powalona. Trafność twoich spostrzeżeń jest aż boleśnie prawdziwa.
    Czytałam Dary Anioła w 5 klasie (czyli 6 lat temu) i tak bardzo mi się podobało to, co przeczytalam, że nawet zaczęłam fanficki pisać.
    To nie było dobre, ale ci.
    Wczoraj zaczęłam czytać Dary po raz drugi, dla odświeżenia, i może nie mam podejścia jak ty (cóż, jestem bardzo małokrytyczna osoba xD), ale i tak co chwile musiałam odkładać książkę i przejść się, bo Clary jest nie do wytrzymania. Albo Jace. Myslac bardziej nad tym pierwszym przeczytanym dzisiaj tomem stwierdzam, że chyba tylko Alec z Magnusem jej wyszli (w porównaniu do innych postaci). Ogólnie dla mnie świat Nefilim ma potencjał i gdyby ktoś fajną akcję w to wplątał. No i przede wszystkich postaci zdrowe na umyśle.

    Będę wpadać częściej na twojego bloga!

    OdpowiedzUsuń
  51. [*] - zapalam znicz

    OdpowiedzUsuń
  52. R.I.P Dary Ałtorki
    6 lutego 2017 - 10 kwietnia 2018
    Niech spoczywa w spokoju i porzuceniu czytelników

    OdpowiedzUsuń
  53. Kiedy będzie ciąg dalszy? :(

    OdpowiedzUsuń
  54. Mam nadzieję, że wrócisz do analiz z nowym zapasem energii! Trzymam kciuki. <3

    OdpowiedzUsuń
  55. Nowy czytelnik wita i pozdrawia
    Mam nadzieję, że będzie kontynuacja
    AceOfSpace

    OdpowiedzUsuń
  56. Choć minęło ponad pół roku i są już nawet nowsze notki, to zostawiam komć dla statystyk :P
    Analizę czytam chyba od początku? Lub prawie początku, co prawda z przerwami (cóż, jak widać, długimi), ale starałam się tu zaglądać od czasu do czasu trzymając kciuki za to, że kiedyś uda ci się ją dokończyć. Cieszę się, że tak się właśnie stało :)
    A ta ksiunżka... Rety, z tych wszystkich zanalizowanych YA (wersji niezanalizowanych raczej nie zdarza mi się czytać :P) ta wydaje się najgorsza. Truloff to buc nad buce, nie pamiętam czy miał jakąkolwiek pozytywną scenę, bohaterka niewiele lepsza, a i postacie drugo(i dalszo)planowe takie jakieś słabe... Że o 4-dniowej Wielkiej Miłości Na Zawsze nie wspomnę. Też miałam wrażenie, że to się ciągnie tygodniami. Inne ałtoreczki chociaż dawały swoim gołąbeczkom więcej czasu :P Tym bardziej szacunek, że przez to przebrnęłaś. Nawet najnudniejszą książkę może zrekompensować dobra analiza :)

    Ale serial chyba nawet obejrzę, skoro tak go polecacie...

    OdpowiedzUsuń
  57. Ja od dawna lubię świat nocnych łowców i nawet tak mi się spodobała serialowa Izzy, że zrobiłam jej cosplay. Co do całokształtu analizy to zgadzam się w większości kwestii - błędów jest sporo i wiele z nich wynika z czystych niedopatrzeń autorki. Mimo tego jednak całą serię czytało mi się bardzo przyjemnie. Pani Clare potrafi oddawać silne emocje i sama fabuła była dla mnie ciekawa. Do tego humor Jace'a oraz Magnusa idealnie do mnie trafiały. Dobrze bawiłam się przy tej serii, chociaż nie uważam jej za cud literacki. Jednak gdy szuka się lekkiego romansu, który ma ciekawą otoczkę fabularną, to uważam, że zamiast po "Zmierzch" czy "50SOG" lepiej sięgnąć po "Dary Anioła", bo ogromna ilość wątków w tej książce sprawia, że pasuje ona do wszystkich rozprawek jakie pojawiają się na maturze. XD Mnie na przykład tak wciągnęła fabuła, że książki połknęłam w 3 dni w wakacje jakieś cztery lata temu i był to miło spędzony czas, ale to jest kwestia gustu, bo za to dla mnie strasznie nudny był "Władca Pierścieni", bo to się ciągnęło i ciągnęło, a niektórzy uważają to za cudo. I o ile fabularnie LoTR jest bardzo dobrą serią, tak styl autora mi nie odpowiadał. Wszystko zależy więc od gustu i prawdą jest, że czytelnik wciągnięty przez akcję nie zastanawia się nad tym czy to trwa trzy dni, miesiąc, czy rok (jak np w Harrym Potterze). Nie powiem, bo Clary mnie strasznie denerwowała przez wszystkie części, ale to nie ona trzymała moją uwagę, tylko bardziej inne postacie. Jace też miał denerwującą stronę, którą był jego kompleks tatusia, ale mimo wszystko miałam do niego pozytywne odczucia. Wszystko zależy, czy ktoś zastanawia się nad każdym słowem, bo wszystkie książki fantasy mają niedociągnięcia w kreacji świata i wielu autorów pisze, nie dlatego że ma pomysł na wspaniały świat, tylko ma pomysł na jakąś historię. Dlatego ja przymykam oko na wiele rzeczy, jeśli książka wywołuje we mnie pozytywne emocje podczas czytania, bo w końcu właśnie o to chodzi - o przyjemność z czytania. ;)
    Tak czy owak analiza była zabawna i co tu dużo mówić - prawdziwa. Niektóre absurdy autorki mnie naprawdę rozbawiły, ale nie zmienia to mojego nastawienia do serii, gdyż wywołała u mnie wiele razy uśmiech, a tekst "Co mnie nie zabije... Lepiej niech zacznie uciekać" należy do moich ulubionych książkowych cytatów, jak wiele innych z serii "Dary Anioła".
    Pozdrawiam cieplutko i życzę pomysłów na kolejne analizy!
    ~Velia

    OdpowiedzUsuń